Spore
Ten artykuł jest niezmiernie długi i jego czytanie może spowodować liczne szkody, takie jak: strata czasu, ból palców, możliwość zepsucia się myszki, klawiatury, procesora i przypalenie drugiego dania. Upewnij się, że jesteś na siłach lub wylosuj sobie coś krótszego. |
A co to za kolorowe dziwadła, co Ci po ekranie latają?
- Twoja Stara o Spore
Spore zamieszanie
- Żenujący żart o Spore
KREW WSZĘDZIE TRYSKA! WĄTROBY WYPRUTE I WYWIESZONE NA „STOLICY” NA ZNAK TRIUMFU NASZEGO PLEMIENIA! KRWAWE RZEZIE NIEWINNYCH! SPALENIA WIOSEK! MORD MAŁYCH DZIECI! PRZYWŁASZCZENIE SOBIE ICH KOBIET! DZIKIE OBYCZAJE! TAŃCE NAD OGNISKIEM! NOCNE PODSTĘPY! ŚMIERĆ SZALEJE W OKÓŁ! CHWAŁA POLEGŁYM!!! NIE MA SENSU SIĘ MODLIĆ, NIKT NIE SŁUCHA! I TAK UMRĘ! JEDNI MÓWIĄ, ŻE ZABIŁEM, INNI NAZYWAJĄ MNIE SZATANEM! TERAZ MOJA KREW MUSI BYĆ ROZLANA!!! JESTEM POSĄDZONY ZA ZBRODNIE, KTÓRYCH NIE POPEŁNIŁEM! ZAPŁACĘ MOJĄ KRWIĄ, CZY TO SPRAWIEDLIWE?! STWORZENIE PRZEZ BOGA?! NA PEWNO NIE!!! SPALCIE KRZYŻE, ZRÓBCIE DROGĘ DLA NAUKI! CHRYSTUS SPOWODOWAŁ TYLKO ŚMIERĆ I PRZEMOC! SPALCIE KRZYŻE I ZRÓBCIE DROGĘ DLA SIEBIE! UWIERZCIE W MATKĘ ZIEMIĘ!!! NIE WYMAWIAJCIE JEGO IMIENIA, NIE UFAJCIE INNYM! KAPŁANI WALCZĄ O SŁAWĘ! TORTUROWANY BEZSKUTECZNIE, NIE PODDAM SIĘ! OCZYSZCZONY PRZEZ BÓL!!! WIELKIM BŁĘDEM LUDZKOŚCI BYŁO STWORZENIE BOGA! STWORZONY PRZEZ CZŁOWIEKA, WYMÓWKA DO ROZLEWU KRWI! STWORZENIE PRZEZ BOGA?! NA PEWNO NIE!!! NIE MA SENSY MODLIĆ SIĘ, NIKT NIE SŁUCHA! I TAK UMRĘ! OPUSZCZAM TO MIEJSCE, KONIEC JEST TERAZ BLISKO! ŚMIERĆ NIE JEST HAŃBĄ!!! OSTATNIA NOC MEGO ŻYCIA DOBIEGŁA KOŃCA! KIEDYŚ BAŁEM SIĘ ŚMIERCI, TERAZ JEST MOIM PRZYJACIELEM! STWORZENIE PRZEZ BOGA?! NA PEWNO NIE!!! SPALCIE KRZYŻE, ZRÓBCIE DROGĘ DLA NAUKI! CHRYSTUS SPOWODUJE TYLKO ŚMIERĆ I PRZEMOC! SPALIŁEM MÓJ KRZYŻ I ZROBIŁEM DROGĘ DLA SIEBIE! UFAM MATCE ZIEMI!!! TERAZ PŁONIEMY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Naprawdę to napisałem? : / Chyba trochę mnie poniosło…
- Typowy gracz o fazie plemienia (oryginał z forum)
Znudziło mi się bycie religijnym, czas kogoś zabić
- Typowy gracz o fazie cywilizacji
WYMORDOWAĆ!!! WYMORDOWAĆ!!!
- Pozdrowienie tró Groxa
Płać!
- Jakikolwiek kosmita napotkany w Spore.
Prrrrrrriiiuuuuuuu
- Zew godowy w fazie komórki
Spore – niezwykle uzależniająca gra, wydana przez rasistowską firmę Electronic Arts, która dyskryminuje posiadaczy nowoczesnych Pegasusów.
Historia
Gra została owiana wieloletnią tajemnicą przez „Komputer Świat Gry Extra”, które zbiło na tym nie lada fortunę. Tę grę wymyślił podobno wielki mag Wright, twórca takich piekielnie brutalnych gier jak The Sims.
Fabuła
Gra jest podzielona na kilka faz.
Faza I – Komórka
W pierwszej fazie gry możemy być roślinożercami (obskubującymi zielone kuleczki z glonów), mięsożercami (wyduszającymi czerwone kulki z innych komórek, rozwala je) lub zjadać wszystko, co napotkamy na swojej drodze. Pływamy w kałuży zwanej oceanem. Jesteśmy dwuwymiarowi i zbieramy tarcze[1] z nowymi częściami dla naszego pierwotniaka. Gdy się tak nażremy, że pęka nam żołądek, rośniemy. Później przywołujemy partnera.
Faza II – Stwór
Ta faza jest podobna do poprzedniej, z tym, że jesteśmy już trójwymiarowi i nie możemy wypływać za daleko, bo zeżre nas zielona bestia. Można zwerbować gang do rzucania w sąsiadów patykami. Poza tym migrujemy i mogą nas po drodze spotkać takie przyjemności:
- Rozdeptanie przez potwora epickiego, który cieszy się okrągłym 1000 HP.
- Oberwanie w łeb meteorytem.
- Porwanie przez UFO.
- Zaklinowanie się w złomie z kosmosu.
- Przemoczenie się na deszczu.
- Zostanie zjedzonym przez potwora morskiego, w trakcie przeprawy przez morze lub większe jezioro.
- Wpadnięcie na śpiącego stworka, który po obudzeniu da upust swojej radości na naszym stworku, co skończy się dla naszego bohatera w wiadomy sposób.
- Spadnięcie z wysokiej góry prosto w gniazdo wkurzonych stworków 3 razy silniejszych od naszego bohatera.
- Wpadnięcie do krateru, gdzie rozpłaszczy nas leżący tam meteoryt.
- Zaklinowanie się w wielkich, skamieniałych kościach, podczas szukania w środku części do stwora.
- Wpadnięcie do wielkiego, skamieniałego odcisku łapy.
- Zeżarcie z głodu pierwszego napotkanego owocu/zdechłego stwora, po czym zrzyganie się, bo był już zgniły.
- Zostać oszukanym przez grę i zacząć w wodzie, przez co nie da się przejść fazy, bo gra wtedy sądzi że ląd to daleka woda, a w takim przypadku – patrz punkt 6.
Faza III – Plemię
Tutaj dowodzimy zgrają parszywych złoczyńców. Zbieramy żywność. Gramy pod namiotem sąsiadom albo ich wyżynamy. Zbieramy na totem. Mamy oczywiście wielkiego wodza, który nie różni się od innych poza tym, że ma trochę więcej życia i jakiś kij. Możemy też udomawiać dzikie zwierzęta, po czym zaciągać je do wioski i trzymać w niewoli, gdzie stwory znoszą jajka (tak, nawet stwory przypominające małpy je znoszą), którymi żywi się nasze plemię.
Faza IV – Cywilizacja
Budujemy sobie ratusz, dom i dom publiczny. Stawiamy je na przemian w miastach. Budujemy również wypasione resoraki. Później przekonujemy sąsiadów do nas, niszczymy ich, albo kupujemy ich. W tej fazie zabijamy się o przyprawę (tak jak Arabowie o ropę). Waluta to sporyliony. W późniejszej fazie mamy możliwość budowania samolotów, które niestety nie umieją tego, co samoloty terrorystów.
Faza V – Kosmos
Budujemy latające cacko rodem z Gwiezdnych Wojen i lecimy w kosmos. Zbieramy artefakty i tę trollową przyprawę. Poza tym, jak komuś coś sprzedajemy lub też kupujemy kolo cieszy się jak świnia w błocie i skacze jakby miał owsiki, i ryczy, jakby się miał zesrać. Latamy tu i tam, jak Pszczółka Maja. Używany szpanerskich rakiet i laserów. Zasuwamy do centrum galaktyki, a po drodze wnerwiają nas upierdliwe gremliny-cyborgi, Groxowie.
Można mieć określony archetyp, czyli taką jakby-profesję. Wyróżniamy:
- Odkrywców – noobów, którzy niczego nie potrafią i tylko szwendają się po galaktyce.
- Szamanów – niegroźnych wegan, którzy boją się wszystkiego, więc mają moc teleportowania się na swoją planetę. Zazwyczaj ich zajęcia ograniczają się do budowania domków, chronienia swojej planety przed rozpiździeniem w drobny mak i zbierania przyprawy. Jeśli nie zechcesz ich rozwalić, to
jesteś n00bemzaczną piszczeć, podskakiwać, cieszyć się, świecić tęczowymi światełkami i nawijać, że duchy są z tobą. Gdy już się wplatają w jakąś wojenkę, zazwyczaj przegrupowują flotę i naprawiają swoje latające gówienka BEZ KOŃCA. Jednak, jak im się skończy Energizer, są na twojej łasce. Czasem używają swojej zajebistej magii do prania mózgu/robienia kręgów w zbożu. - Kupców – czyli tych, co siedzą zakopani po uszy w kasie. Łatwo ich zestrzelić, bo są totalnymi skąpcami i wolą gapić się na dużą ilość sporylionów na liczniku, niż ulepszyć swój statek (sic!) wydając kasę.
- Wojowników – kosmicznych drecholi, za którymi szwenda się stado piratów. Mówią po klingońsku[2].
- Gorliwców – niczym islamscy ekstremiści kryjący plan podboju wszechświata pod hasło szerzenia jedynej słusznej wiary.
- Dyplomatów – milutkie stworki. Czasami wyłączają wrogie działka, lecz tylko po to, żeby pogadać. Debile, powinni wiedzieć, że nic nie trwa wiecznie i zaraz będzie można ich zestrzelić.
- Naukowców – kujonów, którzy potrafią wywołać falę grawitacyjną (niszczącą miasta), tylko trzaskając książką.
- Ekologów – dziwny odłam Greenpeace lubiący porywać kosmiczne zwierzaki, pod pretekstem, że na własnej planecie nie mają szansy przeżyć[3].
- Bardów – podskakujących i popiskujących ba(r)dziewiarzy. Ich pisk jest najpotężniejszą bronią w galaktyce.
- Rycerzy – najtów walczących w imię dobra. Jest ich znacznie mniej niż łorjorów, co typowy gracz wyjaśnia tak: „Łorjor jezd chartkorowy, a najt to gufno” lub „Apy być łorjorem, wyzdarczy wszystkich prać, a apby byci najtem, trza być doprym”. W całej tej sytuacji nie pomaga nawet fakt, że nieszczęsny najt może sklonować swój statek…
Śmieci, a.k.a. narzędzia
Narzędzia społeczne
A po co to komu? Zabawki dla n00bów, ewentualnie dla tych, którzy mają jeszcze ochotę szukać w tej grze jakiegoś głębszego sensu, innego niż zabawa w Kapitana Bombę i napierdalanie we wszystkich napotkanych kosmitów.
- Kręgi w zbożu – bazgrolimy cokolwiek na powierzchni planety. Zazwyczaj przyciąga gromadkę noobków, którzy zaczynają czcić to coś, po czym ucieka. Bazgrolenie jak niewyżyty artysta obok miasta kumpli zazwyczaj kończy się na oberwaniu po mordzie.
- Miotacz zadowolenia – typowa reakcja typowego gracza na ujrzenie tego narzędzia w akcji to WTF???!!!!!111111oneoneonejeden. Z wyglądu jest to gejowski tęczowy laserek z dodatkiem w postaci muzyczki z Rodziny zastępczej. Wystrzelony na wroga sprawia, że ten cię zaczyna lubić, a palantów, co jeszcze latać nie potrafią, powstrzymuje przed zesraniem się ze strachu na twój widok. Zjada całą baterię, a i tak się nie przydaje. Trzy poziomy.
- Pranie mózgu – coś a'la laser, jednak wystrzelony zamiast siać chaos i pożogę uspokaja lamerów, po których tym promieniem n00bkowym przejedziemy. Ciekawostka: Spore bez przerwy używa tej technologii na Tobie, nędzny graczu.
- Nowy stwór – tworzy nowego dziwaka od zera. Często zdarzają się osobnicy, którzy nagrali się w Darkspore i pragną zabawić się w Krotoplastów. Po użyciu tego narzędzia zrzucają na swego stworka Megapowiększacz i dziwią się, dlaczego ich dzieło ich zjadło[4].
- Edytor stwora – jak wyżej, tylko zmienia istniejącego cudaka w jeszcze większe posraństwo rodem z horroru klasy Y. Częściej używane przez fanów Darkspora, gdyż jest tańsze, a w Krotoplastę zabawić się zawsze można.
- Megapowiększacz – Zmienia biedronkę w Godzillę. Osobniki myślące używają tego na zwierzaku obok wrogiego miasta i podziwiają rozwałkę, osobniki mniej myślące podziwiają za to przewód pokarmowy epika. Nie da się użyć na istotach rozumnych, więc by zmierzyć się z Burzycielem[5] musisz ruszyć 4 litery do Biedronki po Kosmiczne Przygody.
- Eksterminator gatunków – zrzucasz i nie ma Cię kto ukarać za zaśmiecanie świata.
- Ambasada – możesz ją wybudować i w niej przekonywać dane imperium, że tamten planetobójca mi wypadł przypadkiem.
- Monolit – zrzucasz na gromadę dzikusów, po czym tamci szybko wynajdują podróże międzygwiezdne i odstrzeliwują ci mordę. Tylko do nabijania odznak.
- Globalne pranie mózgu – jak pranie mózgu, tylko że nie musisz się obawiać ataku z CAŁEJ powierzchni planety.
- Kojąca pieśń – Special Attack bardów. KosmoBieber zaczyna śpiewać, przez co wrogowie chowają się w krzaki i przerywają ostrzał. Po 2 minutach zalepiają sobie jednak uszy woskiem i strzelają dalej…
- Dopływ gotówki – Special Attack kupców. Wystarczy otworzyć handel żelkami na danej planecie, a po 5 sekundach można wykupić całą gwiazdę.
- Fanatyczna gorączka – Special Attack gorliwców. Błyskawiczne nawracanie heretyków, czyli 1 posrany hologram i wszystkie miasta nasze.
Broń
Właściwie sens tej fazy. Bez broni nie przeżyjesz! Im fajniejsza broń, tym jest ona droższa… i łatwiej się nią samemu zabić.
- Laser – podstawowa broń, ma ją każdy n00bek. Najpierw jest mini laser – do odparzania dupy zwierzakom i, przy odrobinie zręczności, pisania fak ju na burtach wrogich okrętów. Można se ulepszyć do osiągnięcia poziomu lasera, który nadaje się już do rozwalania słabo strzeżonych miast oraz smażenia frajerów nadbiegających pod pole ostrzału. Ostatnim upgradem jest mega laser. Palenie miast, rozwalanie mniejszych flot…
- Rakieta protonowa – broń otrzymywana na starcie. Wygląda jak mały, latający niedopałek papierosa. Mini rakieta protonowa, pierwszy wariant tego czegoś jest ubersłaby i nie skasuje nawet latającego nocnika, nie mówiąc już o statku Groksów czy wieżyczce. Do walki nadaje się głównie rakieta protonowa, drugi stopień. Natomiast ostatni poziom, mega rakieta protonowa, służy do masowej destrukcji wszystkich debili w blaszakach lecących w naszą stronę.
- Miotacz pulsacyjny – wolna i dupna broń. Na 1 poziomie (mini miotacz pulsacyjny) można się pobawić w pwnz all n00bz, ale trwa to krótko, bo chamskie samolociki pilnujące miasta są zawsze gotowe, by zakończyć nasz żywot. Właściwie to głównie od 2 poziomu da się rozwalać tym mniejsze miasta, a mega miotacz pulsacyjny jest już nie najgorszy. Ale i nie najlepszy.
- Bomba – nazwa mówi sama za siebie. Chyba. Tak czy owak, od mini bomby (poziom pierwszy), przez inobombę (poziom drugi) aż po mega bombę (poziom trzeci) robi ogromny rozdupcew we wrogim mieście.
- Tarcza – a co żeś myślał? Że przeżyjesz choćby sekundę w mhrocznym Wszechświecie bez tego cudeńka? Urządzenie lubiane przez n00bów, bo daje uczucie niezniszczalności. Na kilka sekund. A potem wiadomo co. Właściwie to lepiej schować się w krzaki, niż marnować na to cenną energię.
- Rozkaz przegrupowania – Ty i Twoi kumple na krótką chwilę zamieniacie się w batalion Gwiazd Śmierci. Orbitę wypełnia mnóstwo latającego złomu. Robi się kompletny rozpiździelnik.
- Miotacz automatyczny – ty idziesz do kibla/spać/na obiad/napić się/oderwać się od tej cholernej gry i zacząć żyć normalnie, a to nap… strzela we wszystko, co się rusza. Niesamowite, 3 poziomy…
- Bateria – przydatne. Czasem. Aktywujesz i możesz strzelać dalej.
- Megabateria – mocniejsza wersja tego wyżej. Gdy skończył Ci się Energizer, próbowałeś wszystkiego, nawet szczałeś do silnika, a ta jebana kupa złomu nadal nie chce ruszyć, użyj megabaterii. Przywraca 100% energii. Standardowy noobek ginie, zanim zdąży choćby nakierować kursor na ikonę tego czegoś.
- Zestaw naprawczy – do łatania niedużych dziurek w pancerzu zrobionych nam przez pijanych sojuszników rakietą protonową.
- Megazestaw naprawczy – przywraca zdrowie do normalnego stanu, ale nas nie wskrzesza. Zdarzają się gracze-Petronele, którzy zamierzają użyć tego zestawu tylko w najbardziej ekstremalnej sytuacji. Gdy widzą, że ich zdrowie zbliża się do wartości zerowej z prędkością pędzącej komety, próbują użyć zestawu. Często nie zdążają.
- Naprawa obszarowa – gdy nasi kumple dostają niezły wpierdol od Dark Sajdu, warto tego użyć. My też na tym skorzystamy. Jeden z aspektów tej pięknej gry uczący współpracy. Choćby to była współpraca z kosmicznym chomikiem latającym popielniczką, wygenerowanym przez komputer.
- Pocisk z antymaterii – zdejmuje całą flotę za jednym strzałem. Najlepiej jest okrążyć wroga i strzelić w statek-matkę.
- Bomba z antymaterii – ultradroga. Jeden strzał i z wrogiego miasta zostaje kłąb dymu. Każdy szanujący się noob MUSI umieć się tym zabić!
- Planetobójca – ty czite… – tyle zdąży powiedzieć Twój wróg, zanim go skasujesz planetobójcą. Tak jest, to najsilniejsza broń w grze. Z planety zostaje pomarańczowa kulka, która szybko się rozwala. Drogie, łamie prawo, ale za to Groxowie Cię polubią (no chyba, że im to spuścisz na chatę). Lepiej nie testuj tego na swojej kolonii.
Uzależnienie
- Skupujesz wszelkie przyprawy ze wszystkich spizdzielnikow
- Rzucasz w kolegów patykami.
- Boisz się pływać w głębokiej wodzie, a od morza trzymasz się jak najdalej.
- Codziennie się rodzisz.
- Gadasz niezrozumiałym językiem.
- Zbierasz resoraki.
- Masz trzyosobowy gang.
- Zawsze masz przy sobie mapę niezrozumiałą dla innych.
- Zawsze masz przy sobie krzesło bojowe (cecha wspólna dla wszystkich gier).
- Jesteś zrobiony z plasteliny.
- Zwykle się nie ubierasz. Ewentualnie jakąś opaskę na biodra.
- Czasami masz rozszczepioną osobowość.
- Znasz wszystkie gwiazdy, ale jakoś inaczej je nazywasz.
- Jeśli spotkasz kilku Murzynów lub Chińczyków, próbujesz się z nimi zaprzyjaźnić, a jeśli spotkasz takowego samotnego, zabijasz go.
- Walczysz z kimś 20 razy większym od siebie.
- Siekasz przeciwników nożem na baterie.
- Biegasz w tę i na zad.
- Masz komórkę.
- Nosisz na sobie dużo bakterii.
- Kiedy się przebierasz wszyscy inni ludzie noszą takie samo ubranie jak ty.
- Zawsze jesteś symetryczny.
- Kiedy słyszysz w TV, że będzie można obserwować w nocy spadające meteoryty, zaczynasz biegać w kółko i wrzeszczeć.
- Dziwisz się, że latem tak często są burze.
- Zachowujesz się jak Indianin.
- Gdy widzisz spaloną chałupę, mówisz sobie: Czyżby Groksowie?.
Cheaty
W grze można się postarać o wiele kasy (faza IV i V), wszystkie części (wszystkie fazy), wiele jedzenia (III) i DNA (I i II). Niestety nie ma czitów na usunięcie limitów rozbudowania stwora ani miasta. Jednym słowem możesz mieć nieskończoną ilość kasy i brak rzeczy, na które mógłbyś ją wydać. Popyt jest większy niż podaż i w rezultacie tworzy się komuna. Lepiej nie próbuj wpisywać kodów, jeśli nie chcesz stracić wolności![6]
Dodatki
Podobnie jak w The Sims, cała istota Spore siedzi w dodatkach. Wyróżniamy:
- Spore: Straszne i Śmieszne – dodatek umożliwiający zrobienie sWeEtAśNeGo lub mhrocznego stworka za pomocą nowych części, stylów malowania oraz zupełnie niepotrzebnych animacji.
- Spore: Kosmiczne Przygody – dodatek umożliwiający wyjście ze statku kosmicznego na jakąś zapyziałą planetę, zabicie paru potworów epickich oraz zarobienie kilku sporylionów. Co więcej, samemu można zrobić podobną przygodę w nowym edytorze. Więcej o tym „arcydziele” niżej.
- Kończyny egzoszkieletowe – czyli robimy stworka-owada.
- Części mechaniczne – jak wyżej, tylko, że robota.
Kosmiczne Przygody
Według 99% graczy najbardziej tró dodatek.
Archetypy a KP
- Odkrywcy – dalej nic nie potrafią, dalej nikomu nie wadzą, podpierdalają narzędzia dyplomatom.
- Szamani – dalej są niegroźnymi weganami, jednak ostatnio ich wieszcze mieli dość pojebane sny, toteż szamani uznali, że trzeba się mieć na baczności[7]. Jakby tego było mało, armia demonów lubuje się w rozwalaniu wiosek, za czym oczywiście stoi Pradawny Strach. A wszyscy obwiniają naszych wyznawców Potterka. Na szczęście ci nie są głupi – mają na składzie:
- Toksyczny Kryształ – taki fajny, fioletowy lizaczek[8]. Składa się głównie ze skroplonego i zamrożonego szatanianu potasu, który robi z przeciwnika mokrą plamę w jakieś 3 sekundy. Oczywiście zakładając, że wróg będzie dostatecznym debilem/zbokiem, żeby to polizać…
- Rojowy Magnes – kostka cukru przywabiająca owady do szamana. Ten tłumaczy im, jak możliwie najboleśniej udupić przeciwnika. Ich ulubioną techniką jest wlatywanie od dupy strony, żądlenie w trzustkę i wylatywanie mordą.
- Lodowa Wstęga – zamraża przeciwnika. Jedną z bardziej lubianych technik jest zamrożenie wroga i pokazanie mu gołych czterech liter. Wtedy zazwyczaj oponent rozmraża się i rozrywa szamankowi rzyć.
- Hipnołącze – indiański łapacz snów wciśnięty na łeb lub użyty w charakterze
podpaskiprzepaski. Na widok tego szajsu przeciwnik dostaje takiego zonka, że przez chwilę służy potteromaniakowi.
- Kupcy – dalej siedzą zakopani w kasie. Tym razem chcieli by wystawić na sprzedaż legendarną Złotą Lamę, niestety jest pewien problem. Po pierwsze, nie mają jej przy sobie. Po drugie, sami nie są takimi
debilamibohaterami, by po nią polecieć. Ale i tak mają wypas sprzęcior:- Biegoter – zapierdalasz z nadświetlną.
- Szybowcopak – latanie dla niedowartościowanych dzieci Neostrady, którym nie chciało się zainwestować w skrzydła.
- Skrytohełm – jesteś całkiem niewidzialny… do czasu, aż Ci się energia skończy (zazwyczaj w środku bazy wroga).
- Skokopak – możesz sobie oglądać planetę z kosmosu przez pewien czas… I tak ci się skończy energia i glebniesz się prosto do mordy głodnego epika.
- Wojownicy – ich
rzyciowążyciową ambicją jest zapierdolić Groxów. Niestety, gremliny sobie wymyśliły sposób na udupienie łorjorków, mianowicie armię Insektroxów, znanych też jako cyberrobale lub ka, Heniek, co to?!. Woje w defensywie wystawili Barbarosa, zmutowanego jaszczura o wkurwiającym uśmiechu, inteligencji podeszwy, umiejętnościach bojowych zdechłego ślimaka bezskorupowego i zmyśle strategicznym pijanej kawii domowej. Ma on na składzie:- Knykcioostrze – pazurki a'la Wolverine, do wypruwania flaków z kilku wrogów naraz. Na najwyższym levelu robią z epika mielone.
- Pulsator plazmowy – broń praktycznie do dupy. Na pierwszym levelu strzela fioletowym glutem, którym można sobie najwyżej odgrzać kanapki. Na drugim mamy już nieco zacniejszą zieloną papkę, za to na trzecim straszymy n00by niebieskim kolorkiem. Mając tą broń należy unikać konfrontacji z epikiem: w KP nasi przyjaciele posiadają umiejętność ziania ogniem. Auć.
- Miecz elektryczny – idealny do konfrontacji z epikami, głównie dlatego, że można nim hitać co pół sekundy. Poza tym wbity od tyłu powstrzymuje naszego oponenta przed kontratakiem. Wysokolevelowym mieczem można ubić dowolnego debila, nim skapnie się co się stało.
- Miotacz pocisków – nareszcie! Sens egzystencji wszystkich grających wojami. Z bezpiecznej odległości eliminuje 10 (poziom pierwszy), 50 (poziom drugi) lub 100 (poziom trzeci) n00bów naraz, a epika powstrzymuje przed przyfajczeniem dupy wojaka.
- Gorliwcy – też mają jakiś problem. Tym razem ich kapłan zgubił się po pijaku, a my go mamy bezpiecznie odprowadzić do świątyni. Problem w tym, że wszędzie pałęta się mnóstwo dzikusów, znanych bliżej jako Czarne Szpony[9]. PS Ci, co nie pomogą kończą z odjebaną głową na ołtarzu naszych ukochanych kosmoekstremistów. Ich sprzęcior składa się na:
- Chronimuszla – pomalowany na złoto kawałek blachy. Chroni tylko przed ugryzieniem głodnego szczura. Jeśli chodzi o inne typy ataku, równie dobrze można biegać nago.
- Reduktor niebezpieczeństwa – tworzy futurystyczną, fajną tarczę, dzięki której mamy o 5% większą szansę na przeżycie ataku głodnych epików, a i energia nie kończy się tak szybko. Miodzio.
- Tarcza zasilana – przez chwilę jesteś nieśmiertelny i możesz pokazać „fak ju” epikowi z miotaczem pocisków wielkości miasta. Przez chwilę, bo po 2-3 hitach kończy ci się energia, a potem wszyscy wiemy co się dzieje…
- Regendeflektor – super-kwarc-mechanizm tego hełmu zmienia część obrażeń w energię. Im większe łubudubu dostaniemy tym większym możemy się odwdzięczyć. Wszyscy wojownicy na myśl o tym puszczają kisiel w przepaski.
- Dyplomaci – raczej nikogo nie zdziwi, że ich kampania archetypowa jest nudna jak flaki z olejem. Mamy bowiem jakąś tandetną przeróbkę "Romea i Julii". Cele misji to m. in. pogadaj z kimś, podejdź do kogoś, daj coś komuś… Dla standardowego gracza n00bowskiej profesji i tak to za trudne. Sprzęt też do luftu:
- Książęcy płaszcz – szmatka, która migocze, podczas gdy ty śpiewasz. Zmienia Ci też lekko głos. Jednak najważniejszą funkcją tego cuda techniki jest źródło darmowej srajtaśmy w dziczy.
- Książęcy dublet – właściwie inwestowanie w taniec w przygodach jest bez sensu. Prędzej ktoś Cię ustrzeli z rakietnicy niż popiszesz się tańcem.
- Królewski sygnet – jebie światełkiem po oczach. Szkoda, że to narzędzie społeczne, a nie broń, bo pewnie brałoby epika na hita…
- Szata imperatora – + tysiunc piynćet sto dziwnicet do zajebistości. I chyba do pozy.
- Bardowie – jak zwykle robią swoją robotę, czyli wnerwiają resztę galaktyki swoją denną muzyką. Ich największym problemem jest to, że jakiś gwiazdor pokroju Justyny Bimber może nie dojechać na koncert. Nie obchodzi ich, że kosmos jest masakrowany przez Groxów. I tak to ich nie dotyczy, bo Groxowie, jako istoty obdarzone uszami i mózgiem nie zbliżają się do bardów na odległość mniejszą niż 666 parseków.
Ciekawostki
- Jeśli zakręcisz galaktyką wystarczająco szybko, to pojawią się zdjęcia twarzy twórców.
- Jeśli wypłyniesz w fazie stwora zbyt daleko od lądu, to pożre Cię zielona bestia z gigantyczną paszczą.
- W „fazie stwora” możesz spotkać:
- Samotnika – przy wielkim picu, biega jak ze sraczką, ma ćwierć tysiaka zdrowia.
- Stwora epickiego – wściekłe coś co tupie, ryczy, ma tysiak HP i nick mu się świeci na żółto.
- Zwróć uwagę na słowo kaktus!
- W „fazie stwora” lub „plemienia” występuje statek kosmiczny, który se rzekomo lata dla picu i nic nie robi.
- Jeśli będziesz zbyt niecierpliwy, gniazdo wyląduje na wodzie, a wtedy, jak się zbliżysz za bardzo do lądu to – patrz ostatnie 8 wyrazów punktu drugiego.
Przypisy
- ↑ Takie tarcze wypadają z rozwalanych komórek oraz świecących kamulców, szpanersko nazwanych przez twórcę „meteo
gówrytami” - ↑ Z oryginalnymi błędami gramatycznymi!
- ↑ Ta, jasne, w cudzym laboratorium ZNACZNIE łatwiej przeżyć niż we własnym domu…
- ↑ Ale w tym wypadku chyba nie uważali przy graniu w Darkshita
- ↑ Główny bad guy w Darkspore, wygląda jak naćpany Lord Voldemort z kosmosu, wielkości bloku
- ↑ Dodatkowo czitujący stwór zostaje napiętnowany i nie może zdobywać osiągnięć
- ↑ To nie tak miało zabrzmieć…
- ↑ Patrz punkt 6…
- ↑ Patrzcie, jaka zajebista dyskryminacja…