Katiusza
A teraz czemu wśród ludzi, tyle łez jęków Katiuszy?
- Słowa znanej kolędy
Hans! Co tam tak leci w naszą stronę?
- Brunner tuż przed przylotem radzieckich pocisków
Wychadiła na bierieg Katiusza
- Rosjanie śpiewający podczas strzelania
Katiusza (ros. Катюша) – radziecka wyrzutnia rakiet niekierowanych, i co za tym idzie nieprzewidywalnych. Na froncie słynęła z niecelności, wynikającej zapewne stąd, że celowało się z tego na hektary. Jej główna zaletą było to, że robiła mnóstwo huku i błysku, co wywoływało panikę w szeregach wroga. Została przyjęta do uzbrojenia Armii Czerwonej ponieważ konstruktor miał układy. Początkowo wyrzutnie montowano na ciężarówkach ZIS-6 ale że były to wersje ciężarówek ZIS-5 a wiadomo iż „ZIS Piać, na dół jedzie w górę pchać” więc Czerwonoarmiejcy montowali je później na Jankeskich Studebakerah US6 które jednak nie mogły jeździć na bimbrze.
Wersje
Jako szanujący się pojazd również Katiusza posiadała kilka wersji:
- BM-8 – wersja napędzana korbką przed wystrzałem. Miała zasięg aż kilkunastu metrów
i wywoływała śmiech na sali bądź na polu walki gdy wkraczała do akcji.
- BM-13 – no to już była dość porządna wersja. Miała już wszystko napedzane mechanicznie a zasięg był o wiele większy. Zazwyczaj jednak pociski trafiały we własne wojska niż w szwabskie. Były montowane przez eskimosów w hali produkcyjnej bez dachu na dalekiej Syberii.
- BM-31-12 – ultratajna wersja. Normalnie Wunderwaffe sowieckiej armii. Pociski były laserowo namierzane a ciężarówka dzięki ultranowoczesnym technologiom spalała tylko 100l na 100km. Nikt nie wie dokładnie ile ich wyprodukowano ale wiadomo że nie mniej niż milion- ale co to dla radzieckiego przemysłu.
- Rama M31 – ulepszona wersja BM31. Nie wiadomo kiedy powstała, czy kiedykolwiek powstała. Wiadomo jednak, że strzelała najcelniej, aż w końcu trafiła w bunkier pewnego austriackiego malarza, rządzącego wtedy Niemcami.
Obsługa
Oprócz oczywistego faktu posiadania 100 sowietów mechanicznych i kierowcy, załoga składała się tylko z 1 działonowego (tego co kręcił korbką i odpalał rakiety) oraz 20 ładowniczych, którzy starali się nadążyć z ładowaniem amunicji, do tego zespawanego z rur za stodołą wujka Józia cudu sowieckiej myśli technologicznej. Nie było celowniczego, bo po co? Jeśli już się celowało, to nie w cel, tylko w obszar (kraju) przeciwnika. Generalnie im bliżej miejsca w które chciano wysłać rakiety tym bezpieczniej było dla wszelakiego typu budowli, ludzi, zwierząt i ogólnie krajobrazu.