Obiekt (seria czołgów)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Radzieccy inżynierowie na nowo zdefiniowali słowo „czołg” (na zdjęciu Obiekt 287)

Obiekt – seria radzieckich czołgów ateistycznych. Choć pojazdy te dysponowały właściwościami z pogranicza magii, to jedynym celem ich powstania było pokazanie gestu palca środkowego Bogu, poprzez stworzenie czegoś, czego nawet on by nie potrafił wymyślić, a tym bardziej skonstruować. Użycie Obiektów w walce było zakazane. Nawet Sowieci swój honor mieli i chcieli dać ewentualnemu przeciwnikowi jakieś szanse. Powstało tylko kilka prototypów Obiektów, nazywanych numerami oznaczającymi ilość butelek wódki zużytych przez inżynierów.

Ciekawsze konstrukcje[edytuj • edytuj kod]

Obiekt 279. Malowanie nie jest oryginalne, podczas zrzutu bomby atomowej farba wyblakła

Obiekt 279[edytuj • edytuj kod]

Wykonano tylko jeden prototyp. Waży sześćdziesiąt ton i na jednym tankowaniu ze spokojem dojedzie z Poznania do Berlina. Wyposażony w armatę mogącą przebić wszystkie czołgi współczesnej polskiej armii (ustawione jeden za drugim) jednym strzałem. Cztery gąsienice pozwalają jeździć po bagnach i głębokim śniegu, niestety próby przejechania po jeziorze zakończyły się dość tragicznie. Pod ciężarem obiektu złamało się jezioro. Poważnym ograniczeniem konstrukcji jest fakt, że w minutę był w stanie zniszczyć tylko siedem czołgów przeciwnika, a do środka mieściło się tylko czterdzieści pocisków. Chruszczow był tym faktem tak zniesmaczony, że zabronił produkcji Obiektu 279.

Postanowiono, że jedyny prototyp zostanie zezłomowany. Ze względu na ciężar pojazdu trzeba było nim wjeżdżać do pieca hutniczego. Oczywiste było, że takie przedsięwzięcie jest misją samobójczą, więc na kierowcę wybrano więźnia z pobliskiego łagru. Po tygodniu topienia metalu nawiązał on łączność radiową komunikując, że skończyła mu się żywność. Okazało się, że huta nawet nie rozgrzała Obiektu 279. Piec wygaszono, a czołg wyjechał z niego w stanie idealnym. Kolejną próbę zniszczenia pojazdu podjęto przy pomocy ostrzału rakietowego. Znów się nie udało.

Przyszedł rok 1961. Niszczenie Obiektu 279 może nie miało już sensu, ale za to stało się kwestią radzieckiego honoru. Czołg pojechał więc na archipelag Nowa Ziemia, gdzie zdetonowana miała zostać Car-bomba, najpotężniejsza bomba atomowa w historii, której energia cieplna równa była 1% Słońca. 30 października zrzucono Car-bombę na Obiekt 279. Po zakończonym eksperymencie maszynę odstawiono do muzeum broni pancernej w Kubince, gdzie można ją podziwiać do dziś.

Obiekt 483. Nie wszystko w życiu musi się udać

Obiekt 483[edytuj • edytuj kod]

Czołg z miotaczem ognia o rewolucyjnej konstrukcji opartej na zapalniczce. Powstał jeden prototyp, gdy finansujący jego budowę towarzysze z Moskwy zorientowali się, że innym czołgom on szkody nie wyrządzi, a zapas substancji zaplatającej wyczerpuje się w kilka sekund. Po minucie na polu walki Obiekt 483 pozostałby więc ładnie wyglądająca ozdobą. Skończył więc, jak to wszystkie czołgi mają w zwyczaju: w muzeum broni pancernej w Kubince, choć inżynier oferował jeszcze, że dokręci silnik odrzutowy.

Obiekt 775. Czołg planowano odsprzedać siłom zbrojnym Shire

Obiekt 775[edytuj • edytuj kod]

Wynik eksperymentów mających na celu stworzenie czołgu o jak najniższym profilu. Po kilku nieudanych próbach z umieszczaniem T-64 w prasie hydraulicznej, konstruktorzy zaczęli podejrzewać iż może lepiej opracować nową konstrukcję. W efekcie powstał Obiekt 775, czołg mogący się schować w wysokiej trawie. Niestety, okazał się na tyle kosztowny, że lufa musiała zostać zastąpiona kawałkiem rury kanalizacyjnej. Oczywiście, nie pozwalało to na wystrzeliwanie standardowych pocisków, dlatego czołg postanowiono wyposażyć w pociski rakietowe. Fatalną celność uznano za zgodną ze standardem, a kwestia braku jakichkolwiek wizjerów rozwiązała się sama kiedy okazało się, że głowy załogi wystają ponad pancerz. Przyczyną zarzucenia projektu stała się precyzyjna konstrukcja, niemożliwa do naprawienia przy pomocy młotka i saperki. Zgodnie z tradycją, czołg wstawiono do muzeum broni pancernej w Kubince.

Obiekt 287[edytuj • edytuj kod]

Mimo fiaska z Obiektem 775 pomysł czołgu rakietowego spotkał się ze sporym entuzjazmem w armii i Fabryka Traktorów w Czelabińsku dostała zadanie opracowania kolejnego takiego czołgu. Projektanci podeszli do tego zadania zdejmując wieżyczkę z T-64 i montując w to miejsce dwa działka, za słabe żeby przestrzelić się przez sławojkę i automatyczną, wysuwaną wyrzutnię rakiet. Wyrzutnia ta zacięła się przy drugiej próbie ogniowej, detonując rakietę wewnątrz czołgu i kończąc projekt. To, co zostało, wyklepano i odmalowano, a w końcu odholowano do muzeum broni pancernej w Kubince.

Obiekt 477[edytuj • edytuj kod]

Pancerz odpornego na bomby atomowe Obiektu 279 był nawet czterokrotnie cieńszy od tego zamontowanego na Obiekcie 477. Prace rozpoczęto w 1982 roku. Wyjątkowo, autorzy tego pomysłu postanowili odejść od idei udowadniania wyższości homo sovieticus nad Bogiem i postanowili uczynić z Obiekt 477 przyszłą podstawową broń Armii Radzieckiej. Stwórca poczuł się tym faktem wyjątkowo obrażony i pod postacią pięknej dziewicy odwiedził w nocy Towarzysza Generała, który zafundował pobyt w więzieniu z okazji stanu wojennego Lechowi Wałęsie. Następnego dnia Wałęsa wyszedł na wolność i rozpoczął obalanie komunizmu w Europie. Kilka lat później Bóg z satysfakcją obserwował, jak ZSRR się rozpada. Ostatecznie powstała Rosja, która postanowiła kontynuować budowę Obiektu 477, a do 1993 roku mieli już jedenaście takich pojazdów. Z tej okazji postanowili przeprowadzić manewry z użyciem nowych czołgów. Załogi zatrzasnęły włazy i czekały na rozkazy. Niestety, pancerze okazały się być tak grube, że ci ze środka nie słyszeli żadnych komend, łącznie z tą, by opuścić Obiekty 477. Potężna warstwa metalu nie przepuszczała też żadnych sygnałów radiowych, więc załogi siedziały i siedziały… I ponoć siedzą tak do dziś.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]