Szmajser

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Szmajser

Szmajser, dla przemądrzałych MP-40/MP-38 – faszystowski pistolet maszynowy kaliber 9 mm, nie skonstruowany przez Hugo Schmeissera, używany przez każdego żołnierza niemieckiego nazistowskiego na filmach o II wojnie światowej.

Historia

Typowy użytkownik szmajsera
Kobiety też mogły go używać

Kiedy Hitler zaczął zbrojenia, uznał, że jego armia potrzebuje pistoletów maszynowych do zasypywania polskich żołnierzy gradem kul i ogłosił konkurs na pistolet maszynowy. Zgłosił się Hugo Schmeisser z projektem MP 36III i Heinrich Vollmer z EMP 36. Dawne pistolety maszynowe wyglądały jak małe karabiny z drewnianą kolbą i sterczącym magazynkiem, dlatego Hitlerowi spodobał się nowoczesny EMP 36 Vollmera, który jako pierwszy wyglądał jak nowoczesna broń: metalowa lufa na górze, u dołu magazynek i normalny chwyt z tyłu. Dla ozdoby EMP 36 miał jeszcze drewniane wstawki nad chwytem, ale kazali mu się ich pozbyć, żeby było nowocześniej. Gdyby ktoś chciał z niego celować, a nie strzelać trzymając przed sobą jak normalny człowiek, to z tyłu jeszcze było coś mające udawać rozkładaną kolbę z kilku pasków blachy.

Konkurs wygrał Vollmer, któremu polecono dokonanie poprawek. Nowy pistolet maszynowy Vollmera nazwano Maschinenpistole 38 (maszynowypistolet wzór 1938), w skrócie MP 38, ale na pocieszenie dla Hugo Schmeissera wszyscy zaczęli go nazywać „szmajserem”. Był dobry i fajnie nazistowsko wyglądał do mundurów Hugo Bossa, ale czasem przy skakaniu z samochodów sam strzelał. Dzięki składanej kolbie był bardziej poręczny dla żołnierzy w transporterach opancerzonych oraz ruch oporu mógł go nosić pod płaszczem. Naziści w kampanii wrześniowej mieli ich tylko 8772, ale i tak wygrali z Polską. Potem zaczęli produkować prostszy i tańszy MP 40, jak sama nazwa wskazuje w 1940 roku.

Z filmów wojennych można się dowiedzieć, że prawie każdy żołnierz niemiecki miał MP 40, a już na pewno każdy żandarm w okupowanej Polsce, który jeśli miał pecha, to mógł się najwyżej spotkać z grupą partyzantów mających jeden pistolet na pięciu. Kiedy partyzanci zdobywali szmajsera, znanego w Polsce jako „rozpylacz”, to było święto oddziału. Członkowie ruchu oporu w Warszawie nosili długie płaszcze specjalnie jako broń psychologiczna po to, żeby Niemcy myśleli, że każdy ma szmajsera.

MP 40 tak się spodobał, że inne państwa też pomyślały, dlaczego dotąd nie wpadły na robienie pistoletów maszynowych bez drewnianej kolby. Rosjanie zrobili podobny PPS-43, Amerykanie M3, nadając mu kształt pistoletu do smaru, a nawet Szwedzi Carl Gustaf m45. Brytyjczycy przesadzili z koncepcją, bo zaczęli robić STENa, który był uproszczony do bólu i nie miał nawet chwytu, a tylko lufę, magazynek z boku i kolbę z drutu. Na szczęście polscy konstruktorzy w konspiracji ulepszyli STENa, tworząc pistolet maszynowy Błyskawica, który wyglądał trochę jak szmajser. Szmajser cieszył się niezasłużonym kultem najlepszego pistoletu maszynowego jeszcze po wojnie i był wybierany przez żydowskich spadochroniarzy, zanim wymyślili własne Uzi, oraz bohaterów książki „Psy wojny” do dokonywania przewrotów w państwach afrykańskich.