Technikum

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 14:26, 23 maj 2019 autorstwa Ryk2 (dyskusja • edycje) (Dodana sekcja egzamin zawodowy, inspirowana własnymi przeżyciami)
Uczniowie technikum

Technikum – szkoła średnia lecz nieprzeciętna. Jest o tyle pokręcona, że łączy obszerne fragmenty Liceum ogólnokształcącego i zasadniczej szkoły zawodowej. To właśnie do niej idą ci, którzy uczyli się na tyle dobrze, żeby nie wylądować w zawodówce, a na tyle źle, że o dobrym liceum mogą pomarzyć. Ewentualnie nawiedzeni pasjonaci.

Pierwszy kontakt

Zazwyczaj na ścieżce życiowej technikum najsamprzód pojawia się tylko z nazwy. Świadome władze tych szkół, panicznie szukające uczniów, już na tym etapie rozpoczynają szeroko zakrojoną akcję marketingową przejawiającą się nadaniem odpowiedniej nazwy szkole. Musi być ona maksymalnie związana z takimi wartościami jak świetlana przyszłość, postęp i nowoczesność, nawet jeżeli szkoła oferuje tylko profil rolniczy. Tą metodą powstają tak mylące nazwy jak na przykład „Technikum Nowoczesnych Technologii”[1].

Profile

W przeciwieństwie do liceum nie uczy się tu wszystkiego, bo kto jest do wszystkiego ten jest do niczego. Podawana wiedza jest odpowiednio wyprofilowana pod kątem przydatności w jednej z profesji przydatnej społeczeństwu. Można iść na profil mechanik albo ogrodnik lub bardzo pożądany dzisiaj profil kucharz. Zazwyczaj na danym profilu występuje znaczna przewaga jednej z płci, dlatego jeżeli wejdziesz do pracowni i zauważysz, że wiele osób ma inne chromosomy to wiedz, że prawdopodobnie pomyliłeś sale. Dla odróżnienia można stwierdzić, że liceum to w rzeczywistości technikum o profilu technik maturzysta.

Lekcje

W technikum odbywają się normalne lekcje[2] w zakresie podstawowym, tyle że postanowiono ulitować się nad przyszłym kwiatem narodu i skrócono ich wymiar (np. zamiast 6 godzin polskiego w tygodniu są 3). To nie oznacza, że lekcji jest mało – przeważnie z 8 na dzień. A potem jeszcze praktyki dochodzą, na których patrzy się, jak majster/szef odwala robotę, uczniowi dając co najwyżej pozmywać, wymienić olej itp. Sprawdziany głównie pisze się z podręcznikiem na kolanach i kilogramem ściąg w piórniku; nauczyciel pije wtedy kawę i czyta najnowszy numer Angory. Ewentualnie prowadzi własną firmę lub trolluje uczniów patrząc się na wyłączony monitor.

Oprócz normalnych zajęć są też przedmioty zawodowe, które wszyscy lubią najbardziej (mimo to zasada związana z pisaniem sprawdzianów nie zmienia się), a nawet zdarza się że uczniowie znają już odpowiedzi do sprawdzianu końcowego z przedmiotu, który się jeszcze nie zaczął. Zaliczają się do nich m.in. lekcje technologii. Owe zajęcia dzielą się na dwie części: teoretyczną i praktyczną. Na praktycznej części można robić jaja. Mechanicy mogą wysmarować siedzenie nauczyciela smarem, kucharze urządzać walki na noże kuchenne, a budowlańcy porzucać w siebie cegłami. Nie pytajcie, co robią weterynarze.

Egzaminy zawodowe

Aby zdobyć dyplom technika uprawniający do szpanowania zarówno przed rówieśnikami jak i przyszłym pracodawcą zainteresowany musi stanąć nie na sztorc lub ością w gardle, lecz przed trzema próbami znanymi szerszej publice jako egzaminy zawodowe. Pierwszy zazwyczaj jest banalny, a ostatni stanowi kozioł oporowy dla braci uczniowskiej. Ogólnie poziom jest taki, że samo CKE do niedawna wstydziło się się publikować zadania na swojej stronie internetowej, dlatego gdy nauczyciel nie ma pomysłu na lekcję i widzi, że uczniowie wyjątkowo nie uratują go z sytuacji, może rzucić pomysł, co by się nie pouczyli trochę do egzaminu i dać URL jakiejś strony z zadaniami. Zazwyczaj okazuje się ona bazą pytań wielu zawodów i tak każda próba nauki kończy się na tym, że fryzjerzy leczą nudę odgadując kolejność przykręcania śrub[3], mechanicy – jaki wypiek należy przygotować przed Wielkanocą[4], a piekarnicy cukiernicy – co to za układ osi[5].

Części

Sam egzamin zawodowy składa się z części teoretycznej i praktycznej, która w niektórych przypadkach jest zastępowana drugą częścią teoretyczną, gdy praktycznej nie sposób przeprowadzić ze względu na niedobór sprzętu lub po prostu we wcześniejszych latach działy się cyrki.

Część teoretyczna

Część teoretyczna składa się z zestawu pytań zamkniętych[6] za pomocą kolorowych plomb. Jego rozwiązywanie może polegać na niewiedzy zdającego lub absurdalnych pomysłach autorów zadań. Do egzaminów typowo związanych z techniką dają fotografie dziwnych narzędzi, na które szkołę nie stać i pytają się, do czego to służy. Nauczyciel może poprzedzić akt rozwiązywania płomienną przemową o na przykład takiej treści:



Cquote2.svg

... nic się nie martwcie. Potraktujcie to jako próbny. Jak komuś się nie uda to najwyżej się odwoła. też bym tak zrobił
Cquote2.svg

Następnie uczniowie przystępują do właściwej części egzaminu. Rozcinają dowodem osobistym wyrażając tęsknotę za nożami. Teraz jest chwila na sprawdzenie czy arkusz zawiera deklarowana liczbę stron, oraz na ewentualne okrzyki radości gdyby okazało się, że rysunki są kolorowe. Potem już tylko ty i zadania.

Część praktyczna i chwilę przed nią

Część praktyczna jest o tyle ciekawsza, że może się zdarzyć, że szkoła mimo, że posiada policzalną na palcach ilość gniazdek trójfazowych, w tym różnych systemów, nagle zamawia hurtowe ilości muf trójfazowych. Takich z bolcem, a na warsztacie stosuje się czterostykowe. Jakoś ni z gruszki, ni z pietruszki na ostatniej lekcji przedmiotu zawodowego nauczyciel pokazuje jak taką mufę założyć. Nadchodzi część praktyczna i zgadnijcie, jaka jest treść zadania. Niektórzy część praktyczną piszą robią w innej szkole, lecz kierują się przy tym zgoła innymi pobudkami niźli w przypadku egzaminu na prawo jazdy. Chodzi o brak sprzętu. Zazwyczaj tacy uczniowie są na przegranej pozycji. Tu w nowatorski sposób podszęto do sprawy kompletności arkusza. Wszyscy przyzwyczaili się, że trzeba ją każdorazowo sprawdzić, lecz nikt nie przewidział, że do stanowiska może być przydzielony załącznik pod postacią schematu niezbędnego do rozwiązania zadania i wymieniony tylko w jednym miejscu na arkuszu. Efekt naszej pracy wcale nie musi przejawiać stosunków praktycznych. Komisja w obawie o własne zdrowie nawet nie spróbuje podłączyć prądu, czy sprężonego powietrza. Gdy my będziemy uporczywie próbować odkręcić wieczko skrzynki połączeniowej silnika trójfazowego komisja może umilić sobie czas przyjemną pogawędką o tym jak to dawniej wyglądały egzaminy lub udzielaniem fachowych porad i podpowiedzi, które czasami warto zignorować. Nawet jeżeli udzielane są ze szczerej chęci pomocy.

Koniec

W ostatniej klasie technikum rok szkolny kończy się kilka dni przed maturą (niestety tylko w teorii). Po zdaniu lub oblaniu matury absolwentów czeka jeszcze żmudne odbieranie dokumentów.

Przyszłość

Po technikum drogę mamy otwartą (nie to co kujony z liceum i matoły z zawodówki). Możemy iść na studia. Jeżeli nie poszczęściło się nam na maturze możemy pracować w swoim zawodzie i zbijać kokosy. Albo iść na ochroniarza, chociaż ochroniarz bez matury to dupa.

Przypisy

  1. autentyczna nazwa jednego z techników w pobliżu Łodzi
  2. jeżeli siedzenie na lekcjach jest dla przeciętnego ucznia normą
  3. jeżeli są to śruby na okręgu i jest ich pięć to kolejność idzie po pentagramie
  4. mazurek
  5. Bo'Bo'
  6. w trzecim będzie C