General Dynamics F-16 Fighting Falcon
F-16 Fighting Falcon Jastrząb | |
---|---|
Fota, uśmiech! | |
Nazwa | EF Szesnaście Walczący Sokół/Jaszcząp |
Kraj | Ameryka |
Konstrakszyn | General Dynamics |
Prodakszyn | Lockheed Martin |
Importerzy | Arabia Saudyjska i Polska, ponadto Turcy aby rozbijać je w walkach z greckimi Mirage'ami |
Oblot | Już dawno temu, bo w 1974 |
Silnik | Jakiś dobry, nie? |
Pułap | 15k km w mordę |
Zasięg | 3200 km. To jak z Bemowa zbombardować Moskwę i wrócić przez Szwecję |
Rozbieg | Kilometrowy... |
Masa | Dużego słonia |
General Dynamics F-16 Fighting Falcon – parę ton żelastwa ze skrzydłami, wyprodukowany przez kapitalistów dla kapitalistów, made by General Dynamics, która jak każda szanująca się amerykańska firma, podzespoły dla swoich produktów produkuje w Indiach lub Chinach. No albo na Tajwanie.
Historia
Po udanym rozpieprzeniu Nagasaki i Hiroszimy amerykańscy technicy nie byli już tak zafascynowani myśliwcami. Za priorytet uważano skonstruowanie samolotu, który niepostrzeżenie podrzuci atomówkę z wysokości 100 metrów przy zasięgu równym promieniowi ziemskiemu i z celnością zdolną trafić pudełko zapałek na środku stadionu sportowego. Dopiero żenada starych myśliwców nad pewną dżunglą dały Amerykańcom do myślenia. Tak oto zaczyna się historia F-16 Walczącego Sokoła, w Polsce dla odmiany ochrzczonego Jastrzębiem. Który w ogóle oficjalnie zwie się Żmija.
Ogólnie
Daj Boże, oblatany już w 1974 i od tamtego czasu Ruscy znowu mieli z czego zrzynać profile i rzuty dla swoich marnych migów i suk. Mówi się, że F16 nie poniósł żadnych strat. Chodzi jednak o to, że nie wybuchł od razu trafiony amunicją innego myśliwca. Po prostu taki był mocny, że nawet z oberwanym skrzydłem potrafił dolecieć do bazy wojskowej w zaprzyjaźnionej Turcji czy Arabii Saudyjskiej, oddalonej ledwie o 300 km od rejonu działania. Amerykanie napuszyli się na tyle, że mają zamiar używać wiec F-16 jeszcze jakieś 20 lat, a amerykańskie lizusy, Turcy – 50 (dopóki nie dostaną kolejnej jałmużny od USA). Polacy oceniają żywotność i przydatność swoich F-16 na trzysta lat, dopóki denaturat nie zacznie wyżerać kluczowych podzespołów w samolocie.
Technikalia
Choć pancerzyk F-16 ma lekki i prawdopodobnie dobrze nacelowana rakieta z Su-37 dałaby sobie z nim radę, to jednak prędkość paru machów nie pozostawi syryjskim ani irańskim lotnikom żadnych złudzeń. Mogą minąć ich pięć razy i jeszcze przy tym przeczytać program sportowy w porannej gazecie. Na uwagę zasługuje też kilometrowy rozbieg i 16-kilometrowy pułap. Czemu? Tego nie wiem.
Misje bojowe
- Nie licząc przypadków friendly fire, pierwszy test bojowy F-16 przeszły podczas szturmu na francuskiej produkcji Osiris reaktor atomowy w Iraku, o niepozornej nazwie kodowej Osirak. Ponieważ robiąca na złość Ameryce Francja mimo ostrzeżeń dała Irakijczykom technologię do wzbogacenia uranu, a równie przyjacielska, co zadłużona Brazylia, dostarczyła uran – należało działać. W założeniach misja samobójcza, czyli taka, w której piloci mieli spuścić bombę, a następnie same maszyny na cel, zakończyła się jeszcze lotem szpiegowskim przez Syrię. Dlaczego nagle misja samobójcza? Bo przed misją izraelscy lotnicy postanowili zagrać na nosie syryjskiemu królowi, Husseinowi i przelecieli nad jego jachtem, spuszczając stertę ulotek reklamowych. Potem Hussein chciał z zemsty nakapować Husajnowi, ale ten akurat paradował, a telefonistki olały sprawę. Tak więc reaktor pięknie pierdzielnął, a irackie lotnictwo zobaczyło tylko tyłki odlatujących izraelskich myśliwców.
- Jeszcze ładniej było w syryjskiej dolinie Bakka. Okrągła stówa rosyjskiego złomu dostała baty nie tylko od F-16, ale i od staruszków F-15. Ocaleli syryjscy lotnicy mówili o 23 zestrzeleniach izraelskich myśliwców. Prawdopodobnie jednak potwierdzali zestrzelenie swoich, bo ciężko rozpoznać z 20 kilometrów jakiś myśliwiec, mając założony turban.
- Od czasu do czasu F-16 latały do Iraku czy tam do Polski, w różnych celach, to podratować zapasy ropy dla USA w przypadku Iraku, tudzież bankrutujący koncern Lockheed Martin w przypadku Polski.
- Tak naprawdę jednak zostały one parę(naście) razy zestrzelone, i to nieprodukowanymi już francuskimi Mirage'ami w służbie greckiego lotnictwa. Amerykanie jednak puścili focha i nigdy nie potwierdzili tego, bo gdyby zamiast Turków w zestrzelonych maszynach siedzieli izraelscy psychole, z Miragów zostałyby pojedyncze blachy i parę śrubek.
Prognozy
Amerykanie planują jak najszybciej wycofać samoloty te z własnego lotnictwa, a to dlatego, by móc opchnąć je krajom Trzeciego Świata (jak Polska czy Ekwador) reklamując je jako „nigdy niezestrzelone i niezniszczalne”, na co oczywiście rozmaici naiwniacy polscy politycy dadzą się nabrać jak woda ze studni.
Krytyka
- F-16, jak sama nazwa wskazuje, potrzebuje do obsługi 16 osób. Radziecki MiG-29 tylko 4.
- Pierwsze polskie Jastrzębie, zanim doleciały do nas z JU-ES-EJ, potrzebowały dwóch międzylądowań w celu naprawienia usterek.
- Nadal czekamy na offset.
Występowanie
Jastrzębie występują głównie w kraju zwanym ju-es-ejem, pojawiły się tam około 20 lat temu i pojawiają się w ilościach 50 na każdy stan „jueseja” lub lotniskowiec. Teraz zostały zakupione do strasznego zadu Polski w zestawie wynoszącym około 20 sztuk. Problem w tym, że Amerykańcy przenieśli się na F-22, a nasze ef szesnastki ciągle się dup... psują... ale i tak nasze samoloty na pewno przeżyją jeszcze z 300 lat, po czym kupimy jeszcze 3 dodatkowe! Znajdowane są też w innych krajach np. Chiny, gdyż są tam produkowane i robione.