General Dynamics F-16 Fighting Falcon

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(Przekierowano z F-16)

General Dynamics F-16 Fighting Falcon – parę ton żelastwa ze skrzydłami, wyprodukowany przez kapitalistów dla kapitalistów, made by General Dynamics, która jak każda szanująca się amerykańska firma, podzespoły dla swoich produktów produkuje w Indiach lub Chinach. No albo na Tajwanie.

Historia[edytuj • edytuj kod]

Po udanym rozpieprzeniu Nagasaki i Hiroszimy amerykańscy technicy nie byli już tak zafascynowani myśliwcami. Za priorytet uważano skonstruowanie samolotu, który niepostrzeżenie podrzuci atomówkę z wysokości 100 metrów przy zasięgu równym promieniowi ziemskiemu i z celnością zdolną trafić pudełko zapałek na środku stadionu sportowego. Dopiero żenada starych myśliwców nad pewną dżunglą dały Amerykańcom do myślenia. Tak oto zaczyna się historia F-16 Walczącego Sokoła, w Polsce dla odmiany ochrzczonego Jastrzębiem. Który w ogóle oficjalnie zwie się Żmija.

„You believe, you can fly?” – izraelski pilot F-16 do syryjskiego pilota złomu Mig-29

Ogólnie[edytuj • edytuj kod]

Daj Boże, oblatany już w 1974 i od tamtego czasu Ruscy znowu mieli z czego zrzynać profile i rzuty dla swoich marnych migów i suk. Mówi się, że F16 nie poniósł żadnych strat. Chodzi jednak o to, że nie wybuchł od razu trafiony amunicją innego myśliwca. Po prostu taki był mocny, że nawet z oberwanym skrzydłem potrafił dolecieć do bazy wojskowej w zaprzyjaźnionej Turcji czy Arabii Saudyjskiej, oddalonej ledwie o 300 km od rejonu działania. Amerykanie napuszyli się na tyle, że mają zamiar używać wiec F-16 jeszcze jakieś 20 lat, a amerykańskie lizusy, Turcy – 50 (dopóki nie dostaną kolejnej jałmużny od USA). Polacy oceniają żywotność i przydatność swoich F-16 na trzysta lat, dopóki denaturat nie zacznie wyżerać kluczowych podzespołów w samolocie.

Technikalia[edytuj • edytuj kod]

To nie Lord Vader, to pilot F-16

Choć pancerzyk F-16 ma lekki i prawdopodobnie dobrze nacelowana rakieta z Su-37 dałaby sobie z nim radę, to jednak prędkość paru machów nie pozostawi syryjskim ani irańskim lotnikom żadnych złudzeń. Mogą minąć ich pięć razy i jeszcze przy tym przeczytać program sportowy w porannej gazecie. Na uwagę zasługuje też kilometrowy rozbieg i 16-kilometrowy pułap. Czemu? Tego nie wiem.

Misje bojowe[edytuj • edytuj kod]

Z parkowaniem bywały problemy
  • Nie licząc przypadków friendly fire, pierwszy test bojowy F-16 przeszły podczas szturmu na francuskiej produkcji Osiris reaktor atomowy w Iraku, o niepozornej nazwie kodowej Osirak. Ponieważ robiąca na złość Ameryce Francja mimo ostrzeżeń dała Irakijczykom technologię do wzbogacenia uranu, a równie przyjacielska, co zadłużona Brazylia, dostarczyła uran – należało działać. W założeniach misja samobójcza, czyli taka, w której piloci mieli spuścić bombę, a następnie same maszyny na cel, zakończyła się jeszcze lotem szpiegowskim przez Syrię. Dlaczego nagle misja samobójcza? Bo przed misją izraelscy lotnicy postanowili zagrać na nosie syryjskiemu królowi, Husseinowi i przelecieli nad jego jachtem, spuszczając stertę ulotek reklamowych. Potem Hussein chciał z zemsty nakapować Husajnowi, ale ten akurat paradował, a telefonistki olały sprawę. Tak więc reaktor pięknie pierdzielnął, a irackie lotnictwo zobaczyło tylko tyłki odlatujących izraelskich myśliwców.
  • Jeszcze ładniej było w syryjskiej dolinie Bakka. Okrągła stówa rosyjskiego złomu dostała baty nie tylko od F-16, ale i od staruszków F-15. Ocaleli syryjscy lotnicy mówili o 23 zestrzeleniach izraelskich myśliwców. Prawdopodobnie jednak potwierdzali zestrzelenie swoich, bo ciężko rozpoznać z 20 kilometrów jakiś myśliwiec, mając założony turban.
  • Od czasu do czasu F-16 latały do Iraku czy tam do Polski, w różnych celach, to podratować zapasy ropy dla USA w przypadku Iraku, tudzież bankrutujący koncern Lockheed Martin w przypadku Polski.
  • Tak naprawdę jednak zostały one parę(naście) razy zestrzelone, i to nieprodukowanymi już francuskimi Mirage'ami w służbie greckiego lotnictwa. Amerykanie jednak puścili focha i nigdy nie potwierdzili tego, bo gdyby zamiast Turków w zestrzelonych maszynach siedzieli izraelscy psychole, z Miragów zostałyby pojedyncze blachy i parę śrubek.

Prognozy[edytuj • edytuj kod]

Portugalski F-16 po zaciekłej walce z gołębiem i trzema wróblami

Amerykanie planują jak najszybciej wycofać samoloty te z własnego lotnictwa, a to dlatego, by móc opchnąć je krajom Trzeciego Świata (jak Polska czy Ekwador) reklamując je jako „nigdy niezestrzelone i niezniszczalne”, na co oczywiście rozmaici naiwniacy polscy politycy dadzą się nabrać jak woda ze studni.

Krytyka[edytuj • edytuj kod]

  • F-16, jak sama nazwa wskazuje, potrzebuje do obsługi 16 osób. Radziecki MiG-29 tylko 4.
  • Pierwsze polskie Jastrzębie, zanim doleciały do nas z JU-ES-EJ, potrzebowały dwóch międzylądowań w celu naprawienia usterek.
  • Nadal czekamy na offset.

Występowanie[edytuj • edytuj kod]

Jastrzębie występują głównie w kraju zwanym ju-es-ejem, pojawiły się tam około 20 lat temu i pojawiają się w ilościach 50 na każdy stan „jueseja”. Teraz zostały zakupione do strasznego zadupia Polski w zestawie wynoszącym około 48 sztuk. Problem w tym, że Amerykańcy przenieśli się na F-22, a nasze ef szesnastki ciągle się dup... psują... ale i tak nasze samoloty na pewno przeżyją jeszcze z 300 lat, po czym kupimy jeszcze 3 dodatkowe! Znajdowane są też w innych krajach np. Chiny, gdyż są tam produkowane i robione jako JF-17.