Święty Guinefort

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 15:44, 12 wrz 2019 autorstwa Ostrzyciel (dyskusja • edycje) (kropeczki nieco rzadziej)
Medal.svg
No… jakoś tak…

Trudno mi uwierzyć, iż pies co nie pisał filozofyj, może dostąpić łask świętego.

Św. Tomasz z Akwinu o Guineforcie w traktacie De Canis Caelum

Święty Guinefort (ur. ok. 1250 w Villeneuve-des-Dombes, zm. ???) – francuski święty krótkowłosy Kościoła katolickiego. Ślinił się bardziej od Tomasza Becketa, a uśmiechem bił na głowę Medarda z Noyon. Oprócz tego cechował się większą liczbą kończyn krocznych z urządzeniem merdającym na zadzie, którym, w przeciwieństwie do innych świętych, często się posługiwał. Jest patronem zjadaczy kości, pełnej miski oraz umerdanych ogonów.

Żywot świętego-psiego

Guinefort nie słynął z jakiegoś szczególnie rygorystycznego trybu życia. Nie był pustelnikiem, nie spędził na słupie większości życia, nie biczował się. W jego krótkim życiu trudno wskazać momenty, gdy pisał traktaty, nauczał z ambony albo nadzorował budowę jakiejś świątyni. Z tego powodu często stanowił obiekt krytyki np. ze strony św. Tomasza, który nie mógł się pogodzić z siłą przebicia jego kultu. Był to zwykły pies, za młodu lubił ścigać koty, gryźć kość w kącie komnaty i łasić do każdej otwartej dłoni.

Urodził się w skromnej rodzinie jako jeden z pięciorga rodzeństwa w miocie. Starsza siostra zmarła zaraz po urodzeniu. Matka Guineforta była psem, podobnie jak ojciec, który ciężko pracował w roli myśliwego u jednego z rycerzy by utrzymać rodzinę. Mały Guinefort przykładał się zawsze do nauki. Szybko nauczył załatwiać swe potrzeby na zewnątrz, aportować patyki oraz podawać łapę. Szkolił się pod okiem najlepszych treserów francuskich feudałów. Zdobywał szczególnie wysokie noty z takich przedmiotów jak psia etykieta oraz lojalność stosowana. Jako młody pies opuścił rodzinę i został wybrany jako psi towarzysz lokalnego władcy.

Trudno mówić o karierze w przypadku psa, szczególnie jeśli jest świętym. O tym etapie życia Guineforta wiemy niewiele, kroniki sugerują jednak, że zwierzę zebrało zaufanie rodu. Często uczestniczył w polowaniach wraz ze swoim panem, którego personaliów nie znamy[1]. Na brak jedzenia i złe traktowanie nie mógł narzekać. Wreszcie zaufano mu na tyle, aby traktować jako osobistego ochroniarza. Pewnego dnia pan Guineforta wybrał się na wojnę albo polowanie czy tam coś innego[2]. Pozostawił swego pupila do pilnowania małego dziecka i wówczas przed Guinefortem pojawił się Szatan pod postacią węża, który zaoferował mu deal – w zamian za dopuszczenie do dziecka, pies otrzyma wszystko, czego tylko sobie zażyczy. Ponieważ dzielnemu zwierzęciu pan często czytał bohaterskie dzieje Jezusa, Guinefort natychmiast odrzucił ofertę, ukrył dzieciaka, a potem zagryzł złego węża. Po powrocie rycerz zastał pokrwawione pomieszczenie i psa, który próbował opowiedzieć swojemu mistrzowi o bohaterskim czynie. Niestety Guinefort zawsze otrzymywał złe oceny z języka ludzkiego, więc nie potrafił sklecić poprawnego zdania. Feudał myśląc, że to psiak zabił dziecko, wyciągnął sztylet i dźgnął swojego pupila w napadzie szału. W tej samej chwili usłyszał jednak płacz bachora oraz znalazł zagryzionego wroga.

Rycerz próbował ratować swojego przyjaciela. Ten jednak skonał mu w ramionach bez złości w myślach.

Po wzruszającej scenie, przebijającej nawet śmierć Mufasy, Francuz pochował psa w starej studni. Na miejscu grobu stworzył piękny ogród i postawił pomnik dzielnego psa. Wkrótce ktoś z okolicznych mieszkańców odkrył, że jak się pomodli przy nim, to automatycznie znikają wszystkie choroby. Dokładnie jak w Morrowindzie.

Kult i walka

Ministranci kultu Guineforta

Od wieków w świadomości plebsu gnijące truchło człowieka, którego obwołano świętym, zostaje najlepszym lekarstwem, leczy wszystko łącznie z lumbago. Natomiast jak podejść do świętego, który jest psem? Okazuje się, że nie ma to różnicy, nad grób Guineforta przybywali ludzie z całej Burgundii. Przynosili ze sobą encyklopedie medyczne oraz chore ciała. Przebywanie nad psim grobem przywracało im utracone zdrowie, a w jednym przypadku nawet wskrzesiło. Na rynku krążyły rzekome relikwie świętego psa. Były to głównie obroże, łańcuchy, kawałki budy, niedogryziona kość albo kępek sierści. Pojawiały się także legendy, jakoby Guinefort towarzyszył Jezusowi w ostatniej drodze, albo utożsamiano go ze świętym Krzysztofem, którego również przedstawiano jako psa[3].

Szybko powstała kaplica oraz ludzie, którzy przebierali się za psy. Nie spodobało się to kościelnym, którzy uważali psi kult za zbyt niepoważny, nawet jak na religię, której papież słynął z organizowania rozpustnych wieczerzy. Zwłoki psa wykopano i ukryto, aby powstrzymać dalszy napływ wiernych. Trudno było bowiem im zrozumieć, że psiak może być traktowany na równi np. z Szymonem Słupnikiem. Zakończyło się to fiaskiem, gdyż wiara przetrwała aż do połowy XX wieku, kiedy to Jean-Paul Sartre powiedział, że jest ateistą oraz nie lubi świętych psów i wtedy wszyscy go posłuchali. Jak widać kult świętego Guineforta okazał się jak najnormalniejszy w świetle dogmatów katolickich.

Okazuje się, że historia zna przypadki innych świętych psów np. walijskiego Gelerta. Są też przypadki świętych mangust, łasic, kuropatw i cietrzewi.

Guinefort vs św. Tomasz

Prof. R. Woofkins, sanktokynolog

Słynny teoretyk sanktokynologii[4] prof. Richard Woofkins dokonał analizy żywotów św. Guineforta oraz św. Tomasza z Akwinu. Miało to rozwiązać toczący się od lat spór tych dwóch stronnictw. W wyniku tego porównania miażdżącą przewagą wygrał Guinefort. Dowody;

  • Guinefort potrafił aportować. Św. Tomasz z Akwinu nie.
  • Guinefort nie prowadził nagonki na kobiety. Św. Tomasz z Akwinu owszem.
  • Guinefort potrafił przejść przez dziurę w płocie. Św. Tomasz z racji swojej tuszy już nie.
  • Guinefort zginął jak męczennik. Św. Tomasz zmarł z racji swojej tuszy.
  • Św. Tomasz z Akwinu potrafił czytać. Guinefort niezbyt, ale podawał łapę na komendę.
  • Guinefort miał prawo obsikiwać drzewa i znaki drogowe. Św. Tomaszowi nie wypadało.
  • Dziełami Guineforta nikt się nie podetrze ani nie skrytykuje. Tomasza niestety...
  • Dzieci mogły głaskać Guineforta po brzuszku i grzbiecie, a także drapać za uszami. Św. Tomasz...

Mówiąc krócej – profesor Woofkins twierdzi, że za sukcesem Guineforta jako świętego stała się jego wybitna medialność oraz bezpośredniość. Trudno sympatyzować z wiecznie naburmuszonym świętym doktorem teologii, skoro tuż obok znajduje się pies, którego łepek wprawdzie otacza nimb, ale nie zezłości się, jeśli każesz mu przynieść rzucony patyk.

Przypisy

  1. Nie był święty
  2. Nie był święty!
  3. Pomylona literka w tłumaczeniu
  4. Wiedzy o świętych psach