Paweł Chojecki
UWAGA!!! Ten artykuł zawiera tylko i wyłącznie niepodważalną prawdę. Osoby wątpiące w jego prawdziwość zostaną uznane za heretyków! Każdy heretyk będzie spalony na stosie niezwłocznie! |
Zapach gówna… ooo… to ambrozja!
- Pastor Chojecki wskazuje, co najbardziej smakuje mu na obiad
A co to jest, jak banda dziadów powie: „abrakadabra hokus pokus… pach – jesteś zbawiony!” No co to jest? Czym to się różni od wypuszczania pierdów z dżina z butelki? Dla mnie niczym.
- Stonowana krytyka obrzędów katolickich według wielebnego Chojeckiego
Ja pobożny pijak katolicki jestem!
- Chojecki przypomina sobie katolicką naukę o niezmywalnym znamieniu Chrztu Świętego
Kiedyście słyszeli w swoim kościele kazanie o Jezusie, który bierze taką gumowaną lagę, zasuwa kopa w dupę wszelkim przechodniom, wali przez grzbiet, wywala stoliki, rozsypuje pieniądze i wygania to całe towarzystwo?
- Pastor okazujący zatroskanie o jakość dzisiejszych kazań kościelnych
Morawiecki to jest drugi Tusk, nikt już nie ma wątpliwości.
- Ambitna analiza polityczna
Wyszły te kalesony w kolorze brown z tego pana.
- Metafora fekalna skierowana do Grzegorza Brauna
Kobieta jest takim prezentem, danym mężczyźnie od Boga.
- Egzegeza Księgi Rodzaju.
Janusz Korwin-Mikke to ruski sługus, komunista hodowany w latach siedemdziesiątych.
- Pastor o władzy
My dodamy, że aktywność, zapał i pracowitość Janusza Korwin-Mikke w krzewieniu idei wolnościowych budzi w nas niekłamany podziw. Niewielu spotkałem chrześcijańskich misjonarzy, którzy mają przecież nieporównywalnie ważniejszą misję, tak oddanych swojej służbie… Niskie ukłony, Panie Januszu!
- O tym samym polityku
Paweł Chojecki, właśc. Rebe Pawełe Chujecki – zwierzchnik Kanapy (skrót od KNP – Kościół Nowego Przymierza, nie mylić z Kanapą Nowej Prawicy), wojujący protestant z Lublina, walczy jednak nie tylko z kościołem katolickim, ale ze wszystkimi możliwymi kościołami. Walczy też z [[UniaBóg go kopnął w dupę
Europejska|Unią Europejską]]. Postanowił stworzyć protestancki Toruń, gdy mu się nie udało zażyczył sobie, by protestanckie kościoły się rozwiązały. Protestanci nie posłuchali, więc skupił wokół siebie pięćdziesięciu podwójnie niezadowolonych protestantów.
Kiedyś był katolikiem, wspierał Żydów, masonów, muzułmanów, motocyklistów, rowerzystów, lewaków i innych faszystów. Po nawróceniu zmienił front, nabrał jedynie słusznych przekonań i odtąd dniami i nocami myśli tylko o tym jak wykończyć katolików. Jego zdaniem wszyscy przywódcy kościołów protestanckich to jezuiccy kolaboranci. Opublikował już listę piętnastu kolaborantów, nie umieścił na niej Janusza Szarca, ale nic straconego, lista będzie się poszerzać.
Wydaje „Idź z Prądem”, w którym to tabloidzie walczy z całym światem. Domaga się przyłączenia do Polski nie tylko Lwowa i Kijowa, ale także Smoleńska i Moskwy. Kiedyś współpracował z Kapitanem JKM, szybciej od innych zorientował się, że JKM jest częścią postkomunistycznego systemu i karierowiczem niszczącym prawicę. Inni działacze UPR zauważyli to dopiero po zbrodni smoleńskiej. Dlatego został aktywnym działaczem Ruchu Narodowego, zbrojnej ekspozytury Watykanu walczącej o utworzenie Wielkiej Polski Katolickiej. Był szefem Sekcji Antykatolickiej tej organizacji (nie, to wcale nie jest wewnętrznie sprzeczne), ale nie na długo, stąd też został wykopany.
Godsona, protestanckiego posła, uznał za przekupnia w świątyni żydowskiej, który poszedł na kolaborację z katolami i wyparł się wierności protestanckiej. Pewnego razu wykonał nieswój ruch, więc Twój Ruch przebił mu oponę za walkę z cyklistami.
Zdradzieccy jezuici nie wiedzieli jak powstrzymać w Polsce zwycięski pochód protestantyzmu, dopóki nie pojawił się Franklin Graham, który dokonał inwazji na polski protestantyzm. Chojecki postanowił powstrzymać inwazję Grahamów, niestety nie dawał sobie z tym rady, wtedy nieoczekiwanie przyłączyli się doń wszyscy ci, którzy walczą ze „świniojadami”. Chojecki, co prawda, niestety jest świniojadem, ale lepsza świnia w garści niż warzywa na dachu. Po antyprotestanckim Festiwalu doszedł do wniosku, że ma za mało wrogów, postanowił walczyć również i z zielonymi.
Protestanci podejrzewają, że jest jezuicką wtyczką. Zauważono, że jego wzrok przypomina spojrzenie pewnego austriackiego malarza. Niestety heglowski duch czasów nie wieje w jego żagle, gdyby było inaczej pokazałby swoim krytykom jak smakuje „knut Pana”. Cierpi na chroniczny brak sukcesów, za co oskarża środowisko katolickie i ewangelickie. Jego spojrzenie na historię kościoła jest próbą tworzenia powieści fantasy, niestety wyprzedził go Sapkowski.