Bjørn Einar Romøren
A teraz Bjern Ajnar Rumoren
- Szaran o Bjørnie
Niczym norweski latawiec płynął w powietrzu!
- Szaran raz jeszcze o tym samym
A teraz panienki piszczą, a męska część publiczności krzyczy „Heia Norge!”, bo oto na belce siedzi już… Bjuurn Ajnar Romuren!
- Jeszcze raz Szaran, nieco bardziej obrazowo…
Ku***, zara będzie bolało jak diabli!
- Bjoern tuż przed upadkiem w Predazzo.
Bjern Ejnar RumoreeeeeeeeeeeeeEEEEEn! ODEBRAŁ! (…) Bjeeern Ejnar Rumoreen, i jego wspaniały taniec!
- „Nieśmiertelny” w stanie ekstazy podczas lotu i tańca radości Romoerena
Bjern Ejnar Romoren Norweżka
- Płeć Romoerena według Andreja Starego
Bjørn Einar Romøren (ewentualnie Bjoern Einar Romoeren, ur. 1 kwietnia 1981 w Oslo[1]) – utytułowany norweski skoczek narciarski, będący jednak (o ironio losu!) wielokrotną ofiarą skoczni.
Kariera
Kariera Bjørna jest usłana tytułami. Zdobywał mnóstwo medali – złotych i brązowych, niestety nie bywał drugi na konkursach mistrzowskich. Jest wspaniałym lotnikiem, mającym nawet licencję pilota awionetek i właśnie dzięki temu tak świetnie czuje się na mamucich skoczniach. Przez kilka lat był rekordzistą świata (skoczył 239 metrów. Miał silny wiatr pod narty). Odebrał mu go Johan Remen Evensen. Bjørn tak się tym załamał, że postanowił nie zakwalifikować się do konkursu. Widziano go podobno gdzieś z żyletką w ręku. Ale spokojnie, to nie była próba samobójcza, po prostu Bjørn zdrapywał ze swoich nart słynny już napis „239”. Ale Bjørn ogólnie jest dobrym skoczkiem.
Ofiara skoczni
Tak, Bjørn mimo swoich sukcesów jest ofiarą skoczni. Spektakularne upadki przytrafiały się wielokrotnie. Ponadto w 2008 roku Włosi postanowili go „zlikwidować”. Na całe szczęście dla światowych skoków był to zamach nieudany.
Predazzo 2008
Najbardziej pamiętnym upadkiem Bjørna jest „lot na jednej narcie” w drugiej serii konkursu sobotniego. Zacznijmy od tego, że w pierwszej serii oddając jeden z najdłuższych skoków (129,5 metra), upadł i zajął 31 miejsce. Dopuszczono go do drugiej serii zgodnie z Prawem 95%. Bjørn rozpoczął drugą serię. Wyszedł z progu i… odpadła mu narta! Leciał tak przez chwilę w idealnej pozycji (pomijając brak narty), po czym runął na bulę. Następnie przeturlał się po zeskoku, zostawiając gdzieniegdzie plamy krwi. Medycy natychmiast do niego podbiegli, ale on wstał sam! Potem trzymał się za głowę i wrzeszczał: „O kurwa! Ale boli! Ja pierdolę!”. Następnie, lekko się zataczając, oddalił się do hotelu. Tak, Bjørn to prawdziwy twardziel.
Pragelato 2008
O tym, że Bjørn posiada zwierzęcy magnetyzm, przekonaliśmy się 11 miesięcy po słynnym już tańcu w powietrzu na jednej narcie. Wówczas to na siedzącego na belce najazdowej Bjørna, wpadł od tyłu, niczym przyciągnięty elektromagnesem, jeden z pracowników obsługi skoczni. Gdyby nie genialny refleks, Bjørn byłby pierwszym na świecie skoczkiem narciarskim, który wykonałby skok bez potrzeby korzystania z najazdu, ewentualnie powtórzyłby wyczyn Wolfganga Loitzla z Zakopanego 2004.
Inne upadki
Co prawda inne upadki nie były aż tak spektakularne, ale warty odnotowania jest fakt, iż Bjørn po każdym upadku wstaje sam i nie potrzebuje opieki medycznej. Niektórzy twierdzą, że Bjørn cierpi na genetyczne nieczucie bólu… Możliwe.
Bula
Tak, Bjørn miał okazję zaprzyjaźnić się z bulą. Co prawda nie były to kontakty takie, jakie miał z nią Robullo, ale…
Po pierwsze, Bjørn potrafi kompletnie zepsuć skok właśnie wtedy, kiedy absolutnie nikt się tego nie spodziewa. W sezonie 2007/2008 spadł na bulę w Lillehammer (gdy mógł stać na podium) oraz w Planicy na mamucie, gdzie wszyscy liczyli, że pokona Schlieriego.
Teoria wyjaśniająca
Pojawiła się teoria, jakoby Bjørn nieświadomie używał zakrzywienia czasoprzestrzeni. W końcu, spada na bulę, gdy wszyscy liczą na jego dobry skok. Czyli skacze tak daleko, że nie starcza skoczni. Odległość jest więc naliczana od nowa od buli i dlatego tam ląduje. Np. Granica możliwości w Planicy to obecnie 240 metrów. Bjørn skoczył 90, więc powinien skoczyć 330, bo 240+90… Też tego nie rozumiemy, ale naukowcy są tego pewni.
Samookaleczenie
Co prawda nie chodzi nam tu o samokastrację, ale Bjørn był tak sfrustrowany po konkursie drużynowym w Willingen, w którym to w ostatnim skoku konkursu zawalił wydawałoby się pewne zwycięstwo Norwegom. Niemcy wygrali wtedy o kilka punktów. Romøren był tak na siebie wściekły, że postanowił wyładować frustrację na… ścianie. Podszedł do ściany i uderzył w nią pięścią łamiąc sobie mały palec. Na szczęście dla niego nie przeszkodziło mu to wystartować na Igrzyskach, ale musiał przejść operację, której efektem był po prostu ból, który z pewnością nie ułatwiał mu koncentracji.
Bjørn i panny
Tak, Bjørn jest bożyszczem panien i panienek, a także homoseksualistów. Wszyscy go ubóstwiają, bo twierdzą, że „ma taką fajną bródkę i okularki, i tonę żelu na włosach. Bjørn jest wporzo!”
Oslo 2010
W 2010 postanowiono uroczyście otworzyć skocznię w Oslo. Trzeba było wybrać pierwszego skoczka, który by skoczył. Wybrano, na przekór wszystkiemu, skoczkinię Anette Sagen. Anette ucieszyła się, iż przejdzie do historii dzięki pierwszemu skokowi na nowym obiekcie. Zaznaczyła też, iż jest to przykład walki z dyskryminacją kobiet.
Bjørn widział to nieco inaczej. Dzień przed otwarciem zebrał jedenastu innych skoczków i zadbano, aby skok Sagen na pewno nie był pierwszym ani nawet dziesiątym skokiem. Cała dwunastka, z Bjørnem jako pierwszym oddała pierwsze dwanaście skoków.
W efekcie pierwszy skok Anette Sagen okazał się być trzynastym. Co więcej sama Sagen się popłakała i stwierdziła, że Romøren to świnia. Ostatecznie pierwszy skok na skoczni w Oslo okazał się słabiutkim skokiem na odległość 106,5 metra, a konkurs otwarcia wygrał mężczyzna, który przeskoczył Anette Sagen o 34,5 metra.
Bjørn zagrał macho i nie przejął się płaczem Anette, za co de facto został zawieszony przez federację na kilka konkursów Pucharu Świata.
Przypisy
- ↑ Nie, to nie prima aprilis