Piotr Żyła

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Niektórzy myślą, że Piotrek jest podobny do Hannawalda. W tle widać Stefana Hulę
Plik:Pzyla.PNG
Po prostu Piotr
Piotr Żyła w wykonaniu miszcza pajnta

– Masz jakieś plany na jutrzejszy konkurs?
– No! Arrrrr! Taki właśnie, hehe!

Piotrek w wywiadzie po drużynówce w Willingen.

– Czy dla wspomnianego Martina Kocha jakiś prezent szykujesz?
– A chyba mu flaszkę postawię.

Żyła w wywiadzie w Zakopanem w 2012 o tym, jak zakwalifikował się do konkursu dzięki wpadce Kocha

Gdyby do mnie ktoś przyszedł z flaszką po zepsutym skoku to chyba bym mu w łeb tą flaszką strzelił.

Piotr Żyła sprawiedliwy

- Planujesz jakieś świętowanie?
- No, heheh, pewnie hehehe, glupio pytasz hehehe, a nie wiem, no na razie, na razie jeszcze nie myślę o świętowaniu, heh, na razie muszę się dostać jakoś do hotelu, bo gdzieś jestem nie wiem gdzie.

Piotrek po wygranej w Oslo

Piotr Żyła (ur. 16 stycznia 1987 w Cieszynie) – polski skoczek narciarski, zwycięzca konkursu w Oslo, należy do kadry A. Aktualnie najlepszy po Kamilu Stochu skoczek w Polsce, szczególnie na mamutach. Rekordzista Polski w długości lotu. Mistrz ciętej riposty.

Kariera

Czasy juniorskie

Piotrek nie osiągał wielkich sukcesów indywidualnych, ale drużynowo zdobył srebrny medal na Mistrzostwach Świata Juniorów w 2005 roku.

Początki występów w PŚ

Piotruś dostał szansę startu w Sapporo, w 2006 roku. Zajął tam raz 19., a raz 20. miejsce. Niestety w 1. konkursie Zakopanem był 47., a w 2. nie zakwalifikował się do konkursu. Pojechał do Planicy, ale tam też się nie zakwalifikował. Mimo zaledwie 23 punktów zajął w klasyfikacji generalnej 51. miejsce, najlepsze w jego karierze.

W sezonie 2006/2007, mimo że zajął 55. miejsce w generalce, zdobył 34 punkty: na początku było słabo, ale w Titisee-Neustadt był 19., a w Klingenthal 20. Łącznie w Niemczech zdobył 23 punkty, w fińskim Lahti był 27., a w Oslo 24.

Okres bycia nielotem

Hannu Lepistoe przed zimą kompletnie zepsuł naszych. Odczuł to także Piotrek, który stał się kompletnym nielotem (jak większość Polaków), ponieważ ani razu nie zapunktował, nawet w Sapporo był 38 i 45. Prawie wszyscy kibice po sezonie obrzucili błotem polskich skoczków, czego nie uniknął Żyła, którego nazywano nielotem i beztalenciem.

W sezonie 2008/2009 też był nielotem, ale nie aż takim jak rok wcześniej, bo zdobył chociaż 4 punkty, w Zakopanem.

Sezon olimpijski był jeszcze bardziej beznadziejny niż 2 lata wcześniej: zdobył tylko 9 punktów w Kontynentalu, 2 razy odpadł w kwalifikacjach do PŚ, a za trzecim razem był 42.

Cudowna przemiana

Piotrek po trzech chudych latach nie chciał być trenowany przez kiepskich trenerów, więc poszedł do Jana Szturca. Na początku sezonu było beznadziejnie, ale potem Żyła się poprawił: w sezonie 2010/2011 zdobył 37 punktów i 54 miejsce w generalce, a drużynowo był dwa razy na podium, głównie dzięki mistrzowi Adasiowi i prężnie rozwijającemu się Kamilowi Stochowi. Najlepsze miejsce w konkursie PŚ to było 21, ale na MŚ w Oslo na normalnej skoczni był 19 (na dużej 21).

W Letniej Grand Prix 2011 jeszcze bardziej wzrosła mu forma: w Wiśle co prawda był 46, ale w Hinterzarten, Courchevel i Einsiedeln był odpowiednio 13, 24 i 20. W Hakubie był dwukrotnie drugi, dwukrotnie za Tomem Hilde, a w kazachskich Ałmatach 5. W Hinzenbach był tylko 26, ale w Klingenthal 4. Ostatecznie dzięki słabym skokom zawodników przed nim w klasyfikacji był aż 5. Kibice mieli nadzieję, że nie powtórzy historii pewnych nielotów.

Nadeszła zima. Wielu bało się, że Żyła będzie kiepski, jednak zajął na dobry początek 19 miejsce w Kuusamo. W Lillehammer na normalnej skoczni było jeszcze lepiej, bo zajął 11 miejsce. Dzień później na dużej skoczni zajął 7 miejsce, dzięki czemu zyskał sympatię kibiców i miejsce w pierwszej „10” generalki PŚ. Pierwszy konkurs, do którego nie musiał się kwalifikować był piątkowy konkurs w Harrachovie i zajął 19 miejsce, wypadając z niej. W trzecim konkursie w Harrachovie był 26 po zepsuciu drugiego skoku. Wszyscy oceniali Piotrka jako najstabilniejszego z polskiej kadry do momentu, kiedy zajął 42 miejsce w niedzielnym konkursie w Engelbergu.

Niestety, okazało się, że Żyła tylko przedłużył sobie lato do grudnia. Pod wodzą Kruczka jego forma zaczęła spadać jak rakieta – tylko raz był w serii finałowej podczas TCS i to dzięki dyskwalifikacji rywala, a w Innsbrucku nawet nie przeszedł kwalifikacji. Wydawało się, że Piotruś z Kruczkiem wyraźnie dąży do zrównania swojej formy ze Stefanem Hulą czy Dawidem Kubackim.

Kiedy nastąpiły mniej ważne zawody, Piotrek odzyskał (przynajmniej częściowo) formę – w pierwszym konkursie na mamucie w Bad Mitterndorf zajął 17 miejsce, a w drugim 22. Mimo że to nie była najważniejsza impreza sezonu, to zdobył punkty do klasyfikacji PŚ w lotach.

Pięć dni po zawodach na skoczni Kulm nadszedł czas na Zakopane. Piotrek napompował balonik z sukcesami, wygrywając kwalifikacje do piątkowego konkursu, w którym zajął słabe – bo na rodzimej skoczni – 16 miejsce. Wtedy nikt nie zwrócił szczególnej uwagi na niego ze względu na wygraną lepszego kolegi i 9 miejsce Zniszczoła. Następnego dnia Piotrek okazał się być wielkim farciarzem, ponieważ w kwalifikacjach oddał beznadziejny skok na odległość 106,5 metra, który dawał mu pierwsze miejsce niedające awansu do konkursu. Wydawało się, że kibice go obrzucą śniegiem, błotem i jajami za kompromitację, jednak ostatni z zawodników muszących się kwalifikować – Martin Koch – skoczył 104,5 m i to on nie wszedł do konkursu. Warto nadmienić, że znalazł się na 40 miejscu ex aequo z Chedalem, czyli gdyby otrzymał notę nawet o 0,1 pkt mniejszą, nie wszedłby do konkursu.

Sam Żyła był również dobrotliwy – nie chciał, aby było przykro Kochowi następnego dnia na 30-tych urodzinach przez brak awansu, więc publicznie okazał zamiar kupienia mu flaszki.