Denis Korniłow

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

thumb|250px|right|Velikanka wzięta! Szablon:Trosyjski skoczek narciarski. Przeciętniak plasujący się w konkursach około 20. miejsca, jednak jest bardzo ważny w rosyjskiej kadrze.

Kariera

Był sobie chłopiec, który nazywał się Denis Korniłow. Nie był znany – był zwykłym szarakiem, typowym rosyjskim juniorem, nie zdobywał żadnych medali Mistrzostw Świata Juniorów, nikt o nim nie słyszał. Był nikim. Jednak dzięki temu, że Rosja była w rozsypce i dopiero się budowała, w grudniu 2003 został powołany do kadry. Mimo bycia szarakiem, na dobry początek zdobył pierwsze punkty w PŚ, więc był podstawą rosyjską. W późniejszych sezonach było jeszcze różowiej – progresował pod wodzą Steierta, aż w generalce w sezonie 2006/2007 był 19., kilkakrotnie plasując się w czołowej dziesiątce, jednak ani razu nie był na podium. Dalej był lekki regres. W lecie 2009 był 4. w generalce (o 1 punkt za Małyszem), ale w zimie był zwykłym „równym” nielotem, bo był 60. w generalce (podobny wyczyn rok później zanotował Dawid Kubacki, z tym że był 5. w LGP, a w PŚ zaliczył okrągłe 0 pkt). W sezonie 2010/11 poprawił się, zajął 38. miejsce w PŚ, często punktując, ale przede wszystkim pobił rekord Roberta Matei – ustał brawurowy skok na 78 m. Po pobiciu rekordu Matei, w sezonie 2011/2012, postanowił usunąć Wasiljewa z tablicy rekordów krajów. Zamach mu się udał – na Vikersundbakken przywalił 232 metry i rekord Polski Adasia okazał się nagle słabszy. [1]

Przyszłość

Przyszłość w rosyjskich skokach stoi przed nim otworem – Wasiljew się zestarzał i do tego miał kontuzję, Rosliakow bardzo słabo, a nowy i młody – Trofimow zdobył w swojej karierze 2 pkt, z którego 1 fuksem w Ga-Pa. Jak widać, ma zapewnione miejsce w kadrze, gdyż jest numerem 2 (po Karelinie) w rosyjskich skokach. To miejsce będzie miał zapewnione do momentu, kiedy przestanie zdobywać punkty PŚ.

Niestety, tak było do 9 października 2011, kiedy to Paweł Karelin zginął w wypadku samochodowym. Teraz Denis jest zdecydowanym numerem 1 i przez dłuższy czas nim będzie, o ile nie zginie/połamie się/przestanie zdobywać punkty PŚ.

Przypisy

  1. Skończyło się jednak happy endem – Piotrek skoczył następnego dnia 232,5 metra.