Aleksander Zniszczoł
Ten artykuł dotyczy polskiego skoczka. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
Aleksander Zniszczoł (ur. 8 marca 1994) – polski skoczek narciarski.
Dawne czasy
Oluś rósł i rywalizował wraz z Klimkiem Murańką, często wygrywając. Z czasem z powodu sukcesów Olek chciał znaleźć sobie sponsora, przez co nastąpiła zmiana skokowa.
Trochę starszy Zniszczoł (14–17 lat)
Tak jak Klimek Murańka, Olek również padł ofiarą medialnego szumu. To, co Austriacy nazwaliby przeciętnym skoczkiem, których mają ze sto, Polacy nazwali wielkim talentem. Jako że jednak nie potrafił zdobyć nawet punktu w Kontynentalu, włóczył się po FIS Cupach lub Lotos Cupach. W tym pierwszym nie odnosił sukcesów, ale w Lotos Cup lądował już nieco za bulą. Słabe wyniki można wytłumaczyć jednak trenerem Celejem, który zniszczoł wszystkich juniorów, jacy mu się tylko nawinęli.
Sezon 2011/2012
Z nielota Olek wyrósł na przyzwoitego skoczka dzięki zmianie trenera (a wcześniej wspaniałego skoczka – dał brązowy medal Japonii na MŚ w Sapporo w 2007), jakim jest Robert Mateja. W LPK skakał dobrze i dostał się na LGP w Wiśle. Oczywiście jakiś idiota dał mu zły kombinezon i Olek został zdyskwalifikowany. W Zakopanem znowu historia się powtórzyła, tym razem w kwalifikacjach. To była 3. dyskwalifikacja w tak krótkim odstępie czasu (wycięli jeszcze Joannę Gawron w babskich zawodach, gdy ta mogła zdobyć historycznie pierwsze punkty i uwolnić dyscyplinę od męskiego szowinizmu) i wszyscy się wkurli. Olek sobie posiedział miesiąc i we wrześniu wygrał konkurs LPK w Trondheim, przyznając, że przed zawodami oglądał skok Adama Małysza. Objął prowadzenie w całej klasyfikacji i wygrał ją, ponieważ Peter Prevc dał mu zwycięstwo bez walki, żeby nie było mu przykro.
Kolejna próba zdobycia punktów nastąpiła 1 października 2011, kiedy wystąpił w konkursie LGP w Hinzenbach. Dzięki wytrzeźwieniu serwismana lub jego wymianie Olek dostał szansę na start w konkursie głównym, w którym nie zawiódł – przeszedł do drugiej serii i zajął 25 miejsce. Dwa dni później w Klingenthal nabił 14 punktów, przez co zajął 58 miejsce w generalce LGP.
Jak dobrze wiadomo, Polacy zawsze tracą formę podczas przygotowań do zimy. Co prawda Olek też nieco obniżył loty, ale tylko nieznacznie – regularnie zajmował miejsca w czołówce PK, jednak do końca II periodu nie został powołany na żaden konkurs PŚ, ponieważ Dawid Kubacki, Stefan Hula, Maciej Kot, Jan Ziobro i Krzysztof Miętus, którzy byli wówczas pupilami Łukasza Kruczka. W końcu mistrz uniwersjad Łukasz Kruczek się wkurzył na polskich nielotów i dał mu szansę w Turnieju Czterech Skoczni. Na serwisach o skokach narciarskich, Olek był głównym faworytem, jak i głównym skoczkiem, który nie powinien był wystąpić na T4S:
Pierwszy komentarz: Olek na T4S!
Drugi komentarz: Zniszczoł nie powinien jechać, bo ma za mało doświadczenia!
Trzeci komentarz: Powinien jechać na Turniej 4 Skoczni, żeby nabył doświadczenie!
Czwarty komentarz: Bez doświadczenia na takiej imprezie nic nie zrobi, niech nie jedzie!
Dziewięćdziesiąty dziewiąty komentarz: Zniszczoł znakomicie skacze w PK, powinien jechać na T4S!
Olek niestety popuścił na Turnieju Czterech Skoczni, zajmując w Oberstdorfie i Ga-Pa miejsca w piątej dziesiątce, zaś w Innsbrucku nawet nie potrafił przejść kwalifikacji. Po tym nasz Łukasz postanowił wymienić go na Dawida Kubackiego. Czy wymiana była dobra? Tak, ale nie tego zawodnika należało posłać do domu, gdyż Stefcio w każdym swoim skoku się kompromitował, tylko raz wchodząc do konkursu, zajmując ostatnie 50 miejsce. Oczywiście Zniszczoł za te występy może stracić wartość i uznanie w oczach polskich kibiców, dowodząc, że stracił formę, która być może dla niego była szczytową.
Po dwóch tygodniach nie tylko odzyskał dobrą dyspozycję, ale nawet ją polepszył – na rodzimej skoczni w Zakopanem zajął aż 9 miejsce, wyprzedzając takie gwiazdy i gwiazdeczki jak Simon Ammann, Wolfgang Loitzl, Gregor Schlierenzauer, Anders Bardal czy Thomas Morgenstern, dzięki czemu kibice zapamiętali jego wynik, zamiast koncentrować się tylko i wyłącznie na wygranej Kamila Stocha. Następnego dnia było również bardzo dobrze i sobie wyskakał 14 lokatę.
Za te wyskoki w Zakopanem został okrzyknięty następcą Kamila Stocha, ponadto zdobył w nich więcej punktów niż Tomasz Pochwała czy Tomisław Tajner w całej swojej karierze. W następnych sezonach nie osiągnął już tyle, notując znaczny regres i skacząc w Kontynentalach.
Sezon 2014/15
Tutaj można mówić o pewnym odradzaniu się Olka. Zmienił technikę skoku i teraz lata jak taka nieco gorsza podróba Romoerena, no ale nic. Chłopak się jeszcze na pewno wyrobi pod tym względem i zacznie latać dużo lepiej niż Romoeren! Dziś już ma rekord 213 m, a kto wie, czy już niedługo nie padnie 239 m? A może więcej? Zobaczymy.
Olo jednak w tym sezonie zaliczył spektakularną wpadkę. Otóż w Bischofshofen w skoku kwalifikacyjnym zaczepił się butem o belkę startową, przez co prawie powtórzył na rozbiegu wyczyn Wolfganga Loitzla. Na szczęście mimo wpadki zdołał się wybronić i oddać skok. Jakoś się zakwalifikował, ale na jednym z ostatnich miejsc. Momentalnie stał się gwiazdą internetu i pojawiały się głosy, że Olek znalazł pisiont groszy na rozbiegu i chciał je zebrać. Może rzeczywiście tak było? Chociaż w Bischofshofen to raczej było 50 Ojro.
Obniżka formy niestety przyszła na mistrzostwa świata i podczas, gdy jego koledzy cieszyli się z medalu, on mógł się smucić, że nie był w tym zacnym gronie medalistów. No cóż… Może za 2 lata Olek będzie mistrzem świata?
Ciekawostki
- Jego pseudonim to „Grzywa”.
- Na stronie www.skijumping.pl podana jest informacja, że Olek mierzy 145 cm wzrostu i waży 38 kg. Jeżeli te dane są aktualne, to Olek jest karzełkiem.
- Niemieccy komentatorzy podczas trwania pewnych zawodów Pucharu Świata pytali się Polaków jak wymawiać jego nazwisko, gdyż głoski „sz” i „cz” połączone ze sobą są niewymawialne nie tylko dla Niemca, ale także dla innych dzikich ludzi.
(Z)NISZCZYĆ!
Z DROGI, ŚLEDZIE,
ŁUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU
...P