Daiki Itō
Ten kamikadze z Japonii…
- Wieszcz polskich skoczni Włodziu o Daikim Itō
Śpi znakomicie, nie ma żadnych zahamowań!
- Ponownie Włodzimierz
Daiki Itō (ur. 27 grudnia 1985 w Zimnejkawie) – japoński skoczek (lotnik?) narciarski.
Daiki Itō jest przedstawicielem bardzo nielicznego pokolenia nowych w miarę przyzwoitych skoczków z Japonii (można by nawet powiedzieć, że sam jeden to pokolenie tworzy). Jego cechą charakterystyczną jest to, że on nie tyle skacze na nartach, co raczej jest niesiony przez wiatr. Z tego powodu jeśli wiatr jest na prawdę dobry, może on rywalizować z najlepszymi, tak jak w obu konkursach pucharu świata, w których załapał się na podium. Jednak gdy wiatr jest niespecjalny, z wielkim trudem udaje mu się czasami dostać do pierwszej trzydziestki. Natomiast przy silnych podmuchach w plecy potrafi on dokonywać wyczynów godnych samego Eddiego „Orła” Edwardsa, uzyskując ujemne punkty za odległość lub cudem unikając śmierci po lądowaniu na buli.
Sukcesy Daiki
Z racji swojej zależnej w 90% od czynników przyrodniczych formy Daiki Itō nie wywalczył zbyt wiele tytułów w swojej karierze. Jego największym osiągnięciem było zajęcie trzeciego miejsca w drużynie na Mistrzostwach Świata w Sapporo w 2007 roku. Japoński trener postanowił pobawić się w hazard i zawierzając prognozom pogody zapowiadającym korzystny wiatr wpakował Daikiego do składu (choć też nie miał za bardzo kogokolwiek innego, kogo mógłby dać do kadry…). Prognozy się sprawdziły i wybór selekcjonera zapewnił Japończykom brązowy medal. I na tym sukcesy Itō się kończą, wspomnianych wcześniej dwóch miejsc na podium w Pucharze Świata za takowe się raczej nie uznaje. Jeszcze można wspomnieć o sezonie 2011/12, gdzie był 4. w generalce. Wtedy także był 4 razy na najwyższym stopniu podium.
Przypadek w Sapporo, 2013 rok
Daiki po dość słabym początku sezonu zapunktował dopiero w pierwszym konkursie w Sapporo, w swojej ojczyźnie, zajmując 6. miejsce po dwóch dobrych skokach.
Ale kogo to obchodzi, skoro następnego dnia, 20 stycznia 2013, dokonał wyczynu podobnego do wyczynu Loitzla z Zakopanego z 2004 roku. Otóż to w tym konkursie oddał w I serii dobry skok, który dawał mu 2. miejsce. Cały konkurs był istnym cyrkiem, kilkakrotnie go przerywano, a niektórzy zawodnicy (między innymi Martin Schmitt) mieli odjęte nawet po 29 punktów za wiatr. Daikiemu zdarzyło się dolać oliwy do ognia – przy odepchnięciu się od belki poślizgnął się i runął w dół, robiąc szpagat w pozycji przodem do zeskoku. Jednak, podobnie jak Loitzl, Itō szczęśliwie wyhamował przed progiem. Wszystkim było do śmiechu z wyjątkiem Japończyków i jego samego.
Jak się skończyła cała bajka? Itō wystartował na czerwonym świetle, nie pozwolili mu skoczyć drugi raz i został zdyskwalifikowany. Na szczęście dla niego na 30 miejscu go zdyskwalifikowali, a nie na ostatnim i zdobył jeden punkcik.