Stefan Hula

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 20:10, 6 cze 2023 autorstwa 91.234.100.162 (dyskusja) (Trochę brakowało aktualnych informacji.)
NonNews
Zobacz w NonNews temat:
Nonźródła
Zobacz w Nonźródłach:
tekst piosenki Elektrycznych Gitar o Stefanie Huli.
No co, masz problem?

Wiatr hula na skoczni.

Włodziu o Huli

Stefan Hula – znowu bula

Stare przysłowie polskich kibiców

Będzie pierwszy, wiadomo od której strony...

Użytkownik WP.pl przewiduje wynik Huli przed konkursem w Engelbergu w 2014

(…) na półmetku dzisiejszego konkursu, a miejsca Polaków których zobaczymy w seriach finałowych to siedemnaste miejsce Kamila Stoka i dwudzieste Stefana Chuja

Maciej Kurzajewski o Huli

Stefan „The Bula” Hula (ur. 29 września 1986) – były polski skoczek narciarski. Według Heinza Kuttina miał w dwa lata zastąpić Adama Małysza, ale udało mu się co najwyżej zastąpić Roberta Mateję. Jest synem kombinatora norweskiego, również Stefana Huli. Nazwał syna tak jak siebie, żeby nie musiał się uczyć dodatkowego imienia…

Biografia

Pierwszy start zaliczył na skoczni w Bischofshofen 5 stycznia 2005 roku, jednak miejsca w pięćdziesiątce nie uświadczył. W tym samym sezonie, "Popularny Stefanek" skakał także w Willingen i w Planicy, z miernymi skutkami (w Willingen w drużynówce skoczył tyle samo metrów co Robert Mateja - 95m, a w Planicy niewiele dalej niż Śliż) i oczywiście się nie zakwalifikował do żadnego z konkursów.

W sezonie 2005/06 zaliczył podskoki w dziewięciu konkursach, jednak był w stanie dwukrotnie zapunktować w Zakopanem (22 i 21 miejsce) i nawet wystąpić w drugiej serii Igrzysk Olimpijskich w Pragelato.

24 listopada 2006 Stefan odniósł jeden z życiowych sukcesów zajmując 12 miejsce. Nieważne, że oddał średni skok, a 20 zawodników, którzy normalnie by go wyprzedzili, pospadali z progu ze względu na bardzo niekorzystne warunki. Gdyby go wyprzedzili, Stefek nie zmieściłby się w trzydziestce...

Tak czy inaczej ten sukces zapewnił mu starty przez cały sezon 2006/2007. Nieważne, że skakał gorzej niż Mateja. Przecież to Nasz młody, obiecujący Stefek!, jak mawiał Polo Tajner. Z czasem skakał po 65-68 metrów na dużych skoczniach.

Stefek pojechał jako super-rezerwowy na MŚ w Sapporo. Podwyższył formę i skakał po 80 metrów. Słaby występ Matei w drużynówce sprawił, że kibice wołali: A czemu Hula nie skakał? Wygralibyśmy!. Obawiamy się, że to by się nie stało. Moglibyśmy mieć problemy z awansem do ósemki.

W sezonie 2007/2008 zawodnik regularnie skakał w konkursach indywidualnych i drużynowych PŚ. Indywidualnie 5 razy zakwalifikował się do 50-tki zawodników startujących w konkursie - w tym 2 razy w Zakopanem i 2 razy w Japonii, gdzie niewiele więcej zawodników w ogóle pojechało. Znacznie lepiej szło mu w konkursach drużynowych, gdzie regularnie oddawał najkrótsze skoki. 24 lutego 2008 r. w konkursie drużynowym mistrzostw świata w lotach narciarskich skoczył 120 metrów na mamuciej skoczni, lądując tuż za bulą i uzyskując odległość o 97 metrów krótszą od Gregora Schlierenzauera.

2010/11

Najwiekszym osiągnięciem sezonu było 7 miejsce w konkursie w Engelbergu w 2010 roku. W pierwszej serii Stefek poleciał na odległość 131,5 metra (miał spory wiatr pod narty) i zajął 4 miejsce. Przed drugą próbą, żeby złagodzić stres, łyknął trochę wódki i udało mu się polecieć na 128 metr w drugiej serii w pogarszających się warunkach. Ostatecznie zajął 7 miejsce. Wyprzedził takie szychy jak Wolfgang Loitzl, Ville Larinto, Matti Hautamäki, a przede wszystkim takie jak Kamil Stoch, który w tamtejszym konkursie był dziewiąty.

Później chłopak wziął się za siebie i wywalczył z drużyną 3 miejsce w konkursie PŚ, więc znowu zapewne usłyszymy o "wielkiej nadziei Polaków, Stefanku". Na szczęście, podczas Mistrzostw Świata w Oslo raptem niecały miesiąc później, Stefan uratował swoją reputację kompletnie niszcząc wszelkie nadzieje Polaków na medal w konkursie drużynowym.

2011/12-2014/15

Niestety, w kolejnych sezonach prezentował bardzo nierówną formę - na treningach potrafił skakać po 120-125 metrów na dużych skoczniach, w konkursie skakać ledwo 110 i okupować piątą dziesiątkę. Najwyższe miejsce które zajął w tych sezonach to 21. w Oberstdorfie i w Zakopanem (sezon 2012/13), a w sezonie 11/12 nie zdobył nawet jednego punktu.

2015/16-2017/18

Stefanek jednak się nie poddawał i radził sobie jakoś w kadrze B u Maciusiaka. W tym sezonie, podczas mizernej formy czołowych reprezentantów jak Kamil Stoch, Piotr Żyła czy Aleksander Zniszczoł, potrafił regularnie punktować! I to nie na 29 miejscu, tylko regularnie w drugiej dziesiątce. Pomimo absencji w Klingenthal oraz powołaniu niepotrzebnym na zawody w Ruce (odwołano z powodu wichury i temperatur zgodnych z zmianami klimatu), w Lillehammer po przeniesieniu na K-90 potrafił zająć dziesiąte miejsce, podczas gdy Kamil Stoch był dopiero w piątej dziesiątce. Rekordem sezonu 15/16 było 6. miejsce w Lahti i ostatecznie zajął 23 miejsce, tuż za mistrzem z Zębem Zębu.

W sezonie 2016/17 został dodany do kadry Horngachera, i już po lecie było widać że Stefan Hula już niekoniecznie będzie bulą. Niestety, po dobrej pierwszej połowie sezonu, Hula się rozsypał, i od Zakopanego przypominał raczej siebie z lat poprzednio omawianych. Do tego, na próbie przedolimpijskiej w Pjongczangu doszło do niespodziewanej sytuacji. W pierwszej serii, Hula skoczył 88 metrów, jednak szyny w postaci torów były złe (lód) i wymagana była powtórka skoku. W niej... Stefan Hula poleciał tylko 7 metrów dalej, ale się przewrócił. To by było na tyle, sezon zakończył na 32 miejscu, do tego został wycofany po odwołanym konkursie w Lillehammer, gdzie chociaż tam popisał się tym co prezentował w styczniu i grudniu.

Sezon 2017/18 to był sezon życia dla Stefana Huli. Już na początku sezonu zimowego postanowił zająć 7 miejsce w Wiśle, jednak już w Niżnym Tagile znowu miejsca w trzeciej i czwartej dziesiątce. Jednak, po Titisee-Neustadt a zwłaszcza na znakomitym Turnieju Czterech Skoczni, wrócił do grubych punktów i prezentował znakomitą formę. Jednak, ciągle miał jakiegoś pecha. W Zakopanem gdzie prowadził po pierwszej serii, w drugiej skoczył krócej i zajął 4 miejsce - najlepsze w karierze.

Po Willingen gdzie znowu były czołowe miejsca liczyliśmy na medal Stefana. Na skoczni w Pyongyang Pyeongchang czy tam Pjongczang, w pierwszej serii Stefan Hula wystrzelił na 111 metrów (mając doskonałe warunki noszenia) i cały czas prowadził. Jednakże, Walter Hofer z Sedlakiem nie mogli tego zostawić tak i pozwolić na to, by Stefanek zdobył jakikolwiek medal, więc w drugiej serii pomimo lądowania blisko linii oznaczającej zwycięstwo i mistrzostwo olimpijskie, został zepchnięty na piąte miejsce, co wkurwiło miliony polskich kibiców i widzów. Na dużej skoczni już było gorzej, jednak zdobył jakimś cudem brązowy medal w drużynie, głównie dzięki świetnym skokom Kubackiego i Stocha. W Raw Air były znowu dobre miejsca, jednak bula w Oslo zepsuła dobry wynik. Sezon zakończył na 13 miejscu, z dwoma brązowymi medalami z MŚwL w Oberstdorfie oraz wspomnianymi Igrzyskami.

2018/19 i dalej

Niestety, brak medalu indywidualnego Huli prawdopodobnie zniszczył chęć do zdobywania sukcesów, więc z każdym kolejnym sezonem prezentował się coraz gorzej i gorzej. Jednak nadal mimo wszystko złapał się na Mistrzostwa Świata w Seefeld, a nawet na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, nie odgrywając w Chinach znacznych ról niż zajęcie przypadkowego 26 miejsca, a w Seefeld psując szanse na medal w drużynówce w Innsbrucku oraz zajmując 12 miejsce w loterii, w której wygrał Kubacki, a zawodnicy typu Kevin Maltsev czy Filip Sakala załapali się do drugiej serii. Huli zostawało tylko skakanie na wysokim poziomie latem, gdzie w każdym letnim sezonie po 18/19 prezentował się nadal świetnie, ale też bez indywidualnym podium. Zimą jedynie pojedyncze powołania na Puchar Świata (zwłaszcza od objęcia kadry przez Michala Doleżala) i od sezonu 20/21 największymi sukcesami było zajęcie jakiegoś 27 miejsca w Zakopanem. W końcu, w marcu 2023, postanowił zakończyć karierę w Pucharze Kontynentalnym, bo z racji wieku nie mógł już liczyć na powrót choćby do formy z 17/18.