Dawid Kubacki

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Dawid podczas swojej ulubionej skokowo pory roku – lecie

Szablon:Tpolski mistrz skoków na igelicie, będący nielotem zimowym.

Początki kariery

Dawid, jak wielu chłopców z rejonów górskich, uległ Małyszomanii i zaczął skakać. W szkole mimo częstych wyjazdów na treningi był prymusem ze średnią ponad 5.0. Odnosił sukcesiki juniorskie, ale kimś wielkim to już nie był.

Kariera – sezony 2008/2009-2009/2010

Dawid punktował w tak uwłaczającym godności skoczka Pucharze FIS lub lepszym, ale i tak słabym Kontynentalu. Wygrywając i stawając na podium FIS Cup i 47 punktów w PK, został powołany na PŚ w Zakopanem 16 stycznia 2009. Niespełna 19-letni Dawidek był tutaj nielotem – raz odpadł w kwalifikacjach, a raz 49 miejsce.

Latem 2009 zdobył 9 pkt w Hakubie (nic dziwnego, skoro tam wielu nie jeździ). W sezonie 2009/2010 był lepszy: 25 miejsce w PK spowodowało, że pojechał nie tylko do Zakopca, ale także i do Sapporo. Ponieważ Dawid jest nielotem zimowym, nie zdobył punktów PŚ, a jego miejsca to: 37 i 32 w Sapporo, 40 i 43 w Zakopanem. Fakt, iż ten sezon zimowy był najlepszy w jego karierze, uczcijmy minutą ciszy.

Lato 2010 i zima 2010/2011

Lato 2010 było cudne dla Dawida. Jego forma eksplodowała, czego skutkiem było regularne plasowanie się w 10, a 2 razy na podium (2 razy drugie miejsca w Hakubie). Już w październiku/listopadzie stał się z dobrego skoczka nielotem: 3 pierwsze konkursy PŚ zakończył na etapie kwalifikacji, razem z innymi nielotami (Krzysztof Miętus, Klemens Murańka i czasem Marcin Bachleda). W 4 konkursie znacznie się poprawił (zdaniem Kruczka) i zajął 44 miejsce. Dalej chociaż się kwalifikował, jednak nigdy do trzydziestki. Najwyższe miejsce to 32 w Engelbergu (przez ujemną bonifikatę go nie było w II serii). W Turnieju Czterech Skoczni zakwalifikował się do każdego konkursu, jednak i tak beznadziejnie: 40 miejsce w Oberstdorfie, 40 miejsce w Ga-Pa, 48 w Innsbrucku i 43 w Bischofshofen. TCS ukończył na 43 pozycji. W Harrachovie oddał w kwalifikacjach beznadziejny skok na 148 m, który został jego nowym rekordem życiowym, wobec czego (beznadziejnego skoku, nie rekordu) nie wystąpił w obu konkursach. Wystąpił jeszcze w Zakopanem, bez punktów oczywiście, po czym Łukasz Kruczek odesłał go do Pucharu Kontynentalnego, gdzie z trudem kwalifikował się do trzydziestki (a to już poziom prawdziwego nielota). Więcej się nie pojawił w PŚ, toteż nie kompromitował siebie.

W tym sezonie po słabych skokach często się cieszył – wziął sporą przywarę po Marcinie Bachledzie i Łukaszu Rutkowskim.

Lato 2011 i zima 2011/2012

Po beznadziejnej zimie, Dawid się odbudowywał, chociaż stracił formę z ubiegłego lata. Zazwyczaj zajmował miejsca ok. 30, często psuł skoki i nie wchodził do II serii.

Dawid po raz drugi udowodnił, że jest ciepłolubny – ten sezon był jeszcze gorszy. Jednak wyniki odniesione w PŚ były nieproporcjonalnie lepsze od wyników w Kontynentalu – w PŚ wystąpił w czterech konkursach, w których był odpowiednio 36., 46., 34. i 36., a w Kontynentalu miał jeszcze większe problemy z awansem do trzydziestki niż w sezonie poprzednim.

Wreszcie!

Po beznadziejnym okresie od listopada 2010 w końcu zdobył punkty w Kuusamo, zajmując 22 miejsce. Pierwsze koty za płoty – potem zaczął regularnie punktować. Gdy wszyscy Polacy się odbudowali 15 grudnia, Dawid postanowił to uczcić, zajmując 9 miejsce. Dzień później był siedemnasty. W Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen punktował. Jednak, gdy okazało się, że będziemy mieli 6 dobrych Polaków, przestał punktować i pierwsze punkty po Garmisch-Partenkirchen były dopiero w Japonii, gdzie był dwudziesty trzeci i siedemnasty. Gdy nauczył się chociaż podstaw latania na mamucie, w drugim konkursie na Vikersundbakken zajął 28 miejsce. Potem w Harrachovie zdarzyła się rzecz nie do opisania – po pierwszej serii był na przeciętnym 25. miejscu, a po drugiej spadł na 30. beznadziejnym skokiem na 114 metrów.

Zobacz też