Weterynarz: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(W imieniu 10197: Build an authentic vintage fire station! Ding ding ding! There’s a fire in town! The fire brigade drives to the scene from this detailed and realistic 1930’s fire station. Designed to fit with other modular buildings like 10211 Grand Emporium and 10185 Green Grocer, the station features rare LEGO® pieces and innovative construction techniques. It includes a ‘30s-style fire truck, 4 minifigures, a fire-dog, an opening station garage door, and a removable building roof for interi)
Znacznik: anulowanie
M (Wycofano ostatnie edycje autorstwa 5.39.114.85; przywrócono ostatnią wersję autorstwa Eksekk.)
Znacznik: rewert
Linia 1: Linia 1:
[[Plik:Weterynarz.jpg|thumb|200px|Pan doktor z kota robi kisiel i ciastka]]
[[Plik:Weterynarz.jpg|thumb|200px|Pan doktor z kota robi kisiel i ciastka]] '''Weterynarz''' – prawie jak lekarz, prawie, bo jego pacjenci jakoś nie chcą dawać [[Łapówka|łapówek]]. Zawsze z chęcią pochyli się nad twoim psem lub kotem i sprawi, że ten nagle nabierze zdolności chodzenia po suficie. Z reguły nosi nieco zaplamiony krwią fartuch i rozpowiada w koło, jak to on nie kocha zwierząt, ale nie daj się zwieść, pedofile też mówią, że kochają dzieci! == Kształcenie == Lekarzy weterynarii kształci się na [[Studia|wyższych uczelniach]] oraz w tanich [[pub]]ach, głównie za pomocą [[Wódka|alkoholu]] i zakazanych [[marihuana|ziół]]. Podczas nauki [[Student|studenci]] weterynarii z reguły dogłębnie zaprzyjaźniają się z dwoma czy trzema martwymi zwierzakami mieszkającymi w [[formalina|formalinie]]. W zimie, prawdopodobnie dla rozgrzewki, chadzają do [[obora|obory]] i grzebią krowom w tyłkach. W pozostałe pory roku z upodobaniem torturują wszystkie zwierzęce formy życia, począwszy od obcinania [[prosiak]]om ogonów, a skończywszy na zabijaniu [[Żaba|żab]] o kant stołu. Podobno powołaniem każdego weterynarza jest uratowanie tylu zwierząt, ile wykończył podczas studiów. == Wizyta == W momencie gdy wchodzisz do gabinetu, nerwowo stara się ukryć zwłoki jakiegoś psa pod stołem operacyjnym. Potem z uśmiechem odwraca się do ciebie i dyskretnie wycierając zakrwawione ręce w fartuch, zagaja:<br> – A cóż stało się milusiemu zwierzaczkowi?<br> Gdy zaczynasz się wycofywać, zamyka drzwi i jednym ruchem porywa twojego stwora na stół, wesoło oświadczając:<br> – Zbadamy per rectum, nasz skarbelek lubi!<br> Potem rozwiera paszczękę zwierza i gmerając w niej ubabranymi w gównie paluchami mówi, że ten nieprzyjemny zapach to sprawka kamienia nazębnego. Następnie obmacując lubieżnie naszego pupila po całym ciele, z mądrą miną stwierdza, iż wyczuwa jakieś guzki. Wreszcie mówi, iż trzeba koniecznie zrobić [[USG]], [[rentgen]], [[tomografia|tomografię]], [[morfologia|morfologię]] i w zasadzie, że to niemożliwe, że to zwierzę jeszcze żyje. Na pytanie ''Ile płacę?'' unosi wzrok ku górze, jakby szukał natchnienia w gwiazdach, i skromnie mówi:<br> – 360 zł. {{Zawody}} [[Kategoria:Zawody związane z medycyną]]
'''Weterynarz''' – prawie jak lekarz, prawie, bo jego pacjenci jakoś nie chcą dawać [[Łapówka|łapówek]]. Zawsze z chęcią pochyli się nad twoim psem lub kotem i sprawi, że ten nagle nabierze zdolności chodzenia po suficie. Z reguły nosi nieco zaplamiony krwią fartuch i rozpowiada w koło, jak to on nie kocha zwierząt, ale nie daj się zwieść, pedofile też mówią, że kochają dzieci!

== Kształcenie ==
Lekarzy weterynarii kształci się na [[Studia|wyższych uczelniach]] oraz w tanich [[pub]]ach, głównie za pomocą [[Wódka|alkoholu]] i zakazanych [[marihuana|ziół]]. Podczas nauki [[Student|studenci]] weterynarii z reguły dogłębnie zaprzyjaźniają się z dwoma czy trzema martwymi zwierzakami mieszkającymi w [[formalina|formalinie]]. W zimie, prawdopodobnie dla rozgrzewki, chadzają do [[obora|obory]] i grzebią krowom w tyłkach. W pozostałe pory roku z upodobaniem torturują wszystkie zwierzęce formy życia, począwszy od obcinania [[prosiak]]om ogonów, a skończywszy na zabijaniu [[Żaba|żab]] o kant stołu. Podobno powołaniem każdego weterynarza jest uratowanie tylu zwierząt, ile wykończył podczas studiów.

== Wizyta ==
W momencie gdy wchodzisz do gabinetu, nerwowo stara się ukryć zwłoki jakiegoś psa pod stołem operacyjnym. Potem z uśmiechem odwraca się do ciebie i dyskretnie wycierając zakrwawione ręce w fartuch, zagaja:<br>
– A cóż stało się milusiemu zwierzaczkowi?<br>
Gdy zaczynasz się wycofywać, zamyka drzwi i jednym ruchem porywa twojego stwora na stół, wesoło oświadczając:<br>
– Zbadamy per rectum, nasz skarbelek lubi!<br>
Potem rozwiera paszczękę zwierza i gmerając w niej ubabranymi w gównie paluchami mówi, że ten nieprzyjemny zapach to sprawka kamienia nazębnego. Następnie obmacując lubieżnie naszego pupila po całym ciele, z mądrą miną stwierdza, iż wyczuwa jakieś guzki. Wreszcie mówi, iż trzeba koniecznie zrobić [[USG]], [[rentgen]], [[tomografia|tomografię]], [[morfologia|morfologię]] i w zasadzie, że to cud, że to zwierzę jeszcze żyje. Na pytanie ''Ile płacę?'' unosi wzrok ku górze, jakby szukał natchnienia w gwiazdach, i skromnie mówi:<br>
– 360 zł.

{{Zawody}}
[[Kategoria:Zawody związane z medycyną]]

Wersja z 13:41, 3 sie 2020

Pan doktor z kota robi kisiel i ciastka

Weterynarz – prawie jak lekarz, prawie, bo jego pacjenci jakoś nie chcą dawać łapówek. Zawsze z chęcią pochyli się nad twoim psem lub kotem i sprawi, że ten nagle nabierze zdolności chodzenia po suficie. Z reguły nosi nieco zaplamiony krwią fartuch i rozpowiada w koło, jak to on nie kocha zwierząt, ale nie daj się zwieść, pedofile też mówią, że kochają dzieci!

Kształcenie

Lekarzy weterynarii kształci się na wyższych uczelniach oraz w tanich pubach, głównie za pomocą alkoholu i zakazanych ziół. Podczas nauki studenci weterynarii z reguły dogłębnie zaprzyjaźniają się z dwoma czy trzema martwymi zwierzakami mieszkającymi w formalinie. W zimie, prawdopodobnie dla rozgrzewki, chadzają do obory i grzebią krowom w tyłkach. W pozostałe pory roku z upodobaniem torturują wszystkie zwierzęce formy życia, począwszy od obcinania prosiakom ogonów, a skończywszy na zabijaniu żab o kant stołu. Podobno powołaniem każdego weterynarza jest uratowanie tylu zwierząt, ile wykończył podczas studiów.

Wizyta

W momencie gdy wchodzisz do gabinetu, nerwowo stara się ukryć zwłoki jakiegoś psa pod stołem operacyjnym. Potem z uśmiechem odwraca się do ciebie i dyskretnie wycierając zakrwawione ręce w fartuch, zagaja:
– A cóż stało się milusiemu zwierzaczkowi?
Gdy zaczynasz się wycofywać, zamyka drzwi i jednym ruchem porywa twojego stwora na stół, wesoło oświadczając:
– Zbadamy per rectum, nasz skarbelek lubi!
Potem rozwiera paszczękę zwierza i gmerając w niej ubabranymi w gównie paluchami mówi, że ten nieprzyjemny zapach to sprawka kamienia nazębnego. Następnie obmacując lubieżnie naszego pupila po całym ciele, z mądrą miną stwierdza, iż wyczuwa jakieś guzki. Wreszcie mówi, iż trzeba koniecznie zrobić USG, rentgen, tomografię, morfologię i w zasadzie, że to cud, że to zwierzę jeszcze żyje. Na pytanie Ile płacę? unosi wzrok ku górze, jakby szukał natchnienia w gwiazdach, i skromnie mówi:
– 360 zł.