Standardowy niemiecki perkusista
Standardowy niemiecki perkusista – organiczny automat perkusyjny, który upodobał sobie granie głównie w zespołach powermetalowych.
Życiorys[edytuj • edytuj kod]
Standardowy niemiecki perkusista urodził się w niemieckim mieście przemysłowym (osobliwie często w Hamburgu). Od małego przysłuchiwał się tam dźwiękom wydawanym przez najróżniejsze urządzenia; przecinaki, tokarki, skrawarki, młoty pneumatyczne. W pewnym momencie doszedł do wniosku, że uderzenia tego ostatniego są nadzwyczaj równe i jednostajne. Zapragnął być taki sam. Zapisał się w tym celu na instruktaż gry na basie, ale szybko odkrył, że nie jest w stanie grać wystarczająco równo, dlatego szybko przesiadł się na zestaw perkusyjny. Jego rzadkie wśród perkusistów umiejętności trzymania rytmu zostały szybko zauważone przez najbliższy knajpiany zespół rockowy. Szybko jednak okazało się, że zagranie najprostszego nawet coveru Deep Purple przerasta możliwości standardowego niemieckiego perkusisty. Raz zaprogramowany potrafił bowiem grać do końca tylko jeden rytm. Szkoda było jednak go wyrzucić[1], dlatego zespół szybko przekwalifikował się na granie power metalu. W ramach bonusu, perkusista uzyskał wtedy podwójną stopę, na której mógł grać jeszcze równiej.
Znani standardowi niemieccy perkusiści[edytuj • edytuj kod]
- Ingo Schwichtenberg – praojciec wszystkich standardowych niemieckich perkusistów, wywodzący się z Helloween. To on wymyślił ten równy styl gry. Prawdopodobnie jednostajne rytmiczne uderzenia wywołały u niego z czasem schizofrenię. Posiadacz niesamowicie brzmiącego pseudonimu „Mr. Smile”.
- Ulrich Kusch – inny prominentny przykład, również związany z Helloween.
- Klaus Sperling – niedościgniony wzór dla innych standardowych niemieckich perkusistów. Nie uznaje słowa „przejście”. Gdy Mat Sinner użył go kiedyś przy pisaniu nowego utworu Primal Feara, Sperling chciał mu wepchnąć pałeczki do gardła, w wyniku czego wyleciał z zespołu.
- Jörg Michael – wyjątkowo nie gra power metalu tylko thrash. Grał w milionie zespołów. Dostał się nawet do szkockiego Saxona, ale szybko wyleciał, bo umiał grać tylko równo.
- Felix Bohnke – inny przykład, tym razem z Edguya. Zespół skapnął się, że jest z nim coś nie tak, dlatego rzadko kiedy słychać perkusję na płytach studyjnych. Na koncertach niestety jest inaczej.
Przypisy
- ↑ Bo jak znaleźć innego perkusistę grającego równo?